W czwartek selekcjoner biało-czerwonych przedstawił szeroką kadrę na mundial. Znaleźli się w niej piłkarze, którzy wcześniej nie tylko nie grali w reprezentacji, ale też nie byli do niej w ogóle powoływani. Zdaniem Bosackiego, przy tak rozbudowanej liście trudno szukać niespodzianek, czy zawodników pominiętych. Natomiast nie do końca rozumie on cel powoływania tak licznej kadry.

Reklama

Ta liczba zawodników jest dla mnie niezrozumiała. Zakładam jednak, że trener powołując każdego z tych 47 piłkarzy miał jakiś cel, w jakiś sposób pasował mu do koncepcji. Może nie są to najlepsi, ale mogą spełnić swoje zadania w meczach z określonymi rywalami. Nikomu z tych zawodników nie zabieram szansy pojechania na mundial. Nawet jeśli nie mieliby ani minuty na nim nie zagrać. Ja też byłem wiele razy powoływany do reprezentacji, ale gdybym za każdym razem grał w niej, to miałbym 50 występów, a nie 20 – powiedział Bosacki PAP.

Znakomity przed laty obrońca uważa, że o wyborze trenera powinna decydować aktualna forma.

Nie wiemy, w jakiej formie będą zawodnicy tworzący od lat trzon reprezentacji, ale jest on dość stabilny. Ci, którzy są do niej dobierani, powinni być w przysłowiowym gazie - podkreślił.

Reklama

Jak dodał, samo ogłaszanie kadry na turnieje często rodzi niepotrzebne czasami emocje.

To jest po prostu okazja dla mediów do podgrzewania atmosfery

Zdaję sobie sprawę, że są to wymogi FIFA, natomiast dla mnie to jest po prostu okazja dla mediów do podgrzewania atmosfery, robienia dodatkowego szumu. Pojawiają się już negatywne komentarze, dlaczego znalazł się w tym składzie zawodnik ten, a nie inny. A to nie jest nic dobrego, bo jeśli mamy osiągnąć sukces w Katarze, to potrzebna jest też dobra atmosfera wokół reprezentacji. Szkoda mi tych 21 piłkarzy, którzy za trzy tygodnie dowiedzą się, że nie polecą do Kataru. A to z kolei będzie znów okazja do oceniania tych wyborów i krytykowania – podkreślił 20-krotny reprezentant kraju.

Bosacki wystąpił na mundialu w Niemczech w 2006 roku. Strzelił dwie bramki w ostatnim grupowym meczu przeciwko Kostaryce, wygranym 2:1. To były jedyne gole, jakie Polska zdobyła na tych mistrzostwach. Co ciekawe, wychowanek Lecha Poznań na turniej został powołany w ostatniej chwili, zastępując kontuzjowanego Damiana Gorawskiego.

Reklama

Wówczas nie było żadnej listy rezerwowej, nikt mi też nie mówił, że mam być w pełnej gotowości. Ja miałem lecieć na wakacje i dzień przed wyjazdem kadry na zgrupowanie do Austrii dostałem telefon, że mam się stawić na zbiórce – przypomniał.

autor: Marcin Pawlicki