Dziennik nie ma wątpliwości - bramkarz Juventusu był najlepszy na boisku w polskiej drużynie. Szczęsny "lata jakby był Supermanem" - podkreśliła największa włoska gazeta sportowa, wyrażając podziw dla bramkarza Polaków, który obronił karnego Lionela Messiego.

Reklama

Był najlepszy na boisku, choć Polska przegrała. Cały naród powinien postawić mu pomnik, by mu podziękować - wskazała "La Gazzetta dello Sport".

Po obronie "jedenastki" wykonywanej przez Messiego, sprawozdawcy w telewizji RAI powtarzali w pierwszej połowie meczu: "Fantastico Szczęsny". Oceniali, że jego talent wywołuje kolosalne wrażenie. Pełen uznania dla niego był obecny w studiu telewizji publicznej były piłkarz Juventusu i reprezentacji Italii Claudio Marchisio.

Agencja ANSA zaznaczyła zaś, że Polak "rzucił czary na Messiego".

"Ma absolutną przewagę nad wszystkimi", "to najlepszy bramkarz mundialu" - mówili przed przerwą komentatorzy. Potem zaś załamywali ręce zauważając: "Ależ Polska cierpi".

Z każdą minutą włoscy sprawozdawcy coraz bardziej ubolewali nad bezradnością Roberta Lewandowskiego, który - jak zaznaczyli- nie miał koło siebie nikogo, gdy potrzebował wsparcia. W ich ocenie napastnik Barcelony nie wyszedł do końca meczu z cienia.

Reklama

Włosi, których reprezentacji - mistrzów Europy - nie ma w Katarze, skupili swoją uwagę na wszystkich piłkarzach grających w klubach w Italii. Ta "włoska" reprezentacja na meczu Polska - Argentyna była duża - przypomnieli.

Oprócz "juventino" Szczęsnego było też "trio" polskich obrońców, na co dzień występujących we włoskich klubach. To Kamil Glik (Benevento), Jakub Kiwior (Spezia) i Bartosz Bereszyński (Sampdoria Genua). Na boisku był też Piotr Zieliński z Napoli, ale - jak przyznali komentatorzy - nie miał on prawie żadnego wpływu na przebieg meczu.

Kolegą Wojciecha Szczęsnego z Juventusu jest też Argentyńczyk Angel Di Maria, który grał w środę.

Oni obaj, a także Arkadiusz Milik wrócą z Kataru do Turynu do całkowicie nowego klubu, w którym doszło w trakcie MŚ do trzęsienia ziemi. Do dymisji podał się cały zarząd, z prezesem Andreą Agnellim na czele. To efekt prokuratorskiego dochodzenia w sprawie podejrzeń oszustw w finansach klubu.

Według włoskich mediów w turyńskiej prokuraturze jest już gotowy wniosek o postawienie Agnellego przed sądem. Klub w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zarzuty prokuratury są bezpodstawne.

Z Rzymu - Sylwia Wysocka