Broniący tytułu "Trójkolorowi" przegrywali w finale sędziowanym przez Szymona Marciniaka już 0:2 i 2:3, ale potrafili doprowadzić do wyrównania. Ostatecznie ulegli jednak w serii "jedenastek" 2-4. Zostali pierwszą w historii drużyną, która przegrała finał MŚ mimo strzelenia trzech goli.

Reklama

"Wróciliśmy znad krawędzi, dlatego tak bardzo żałujemy” – powiedział na konferencji prasowej Deschamps, który poprowadził Francję do tytułu w 2018 roku.

Jego podopieczni byli blisko powtórzenia sukcesu Brazylii, która w 1962 roku - ostatnia jak dotąd w historii futbolu - obroniła złoto mundialu.

"W ostatniej minucie mieliśmy piłkę na zwycięstwo, ale tak się nie stało. Gdybyśmy, przegrywając 0:2, ostatecznie ulegli 0:3, to co innego. Mówisz wtedy +brawo+ Argentyńczykom i to wszystko" - przyznał selekcjoner Francuzów.

"Oczywiście wciąż im gratuluję, zagrali świetny mecz, z drobnymi wyjątkami, ale spodziewaliśmy się tego i nie odbiera to żadnej zasługi ich zwycięstwu" - dodał.

W minionym tygodniu informowano o wirusie w ekipie "Trójkolorowych". Zmagali się z nim podstawowi gracze Dayot Upamecano, Raphael Varane i Adrien Rabiot oraz rezerwowi Ibrahima Konate i Kingsley Coman. Ostatecznie jednak trzej pierwsi wystąpili od początku w finale, a pozostali dwaj weszli w trakcie meczu.

"Nie mieliśmy takiej energii jak w poprzednich meczach, ale nie martwiłem się o żadnego zawodnika, który rozpoczął dzisiejszy mecz" – podkreślił Deschamps.

W pierwszej połowie Francuzi tak bardzo ustępowali rywalom, że trener dokonał już w 41. minucie dwóch zmian. Wprowadził Kolo Muaniego i Marcusa Thurama, a z boiska zeszli Ousmane Dembele i Olivier Giroud.

Reklama

"W przypadku tych dwóch zmian nie mogłem czekać do przerwy. Ousmane i Olivier doprowadzili nas do finału, ale dzisiaj nie byli tak dobrzy. Kiedy coś nie działa, trzeba czymś wstrząsnąć" - wytłumaczył Deschamps.

Znakomicie spisał się natomiast Kylian Mbappe, który został drugim w historii strzelcem trzech goli w finale MŚ. Wykorzystał również swoją próbę w serii rzutów karnych.

"Chciał odcisnąć swoje piętno na tym mundialu. Zrobił to, ale nie tak bardzo, jak chciał” — przyznał Deschamps.

Podsumowując przegrany w rzutach karnych finał, selekcjoner powiedział, że "ostatecznie jest mu bardzo przykro", jeśli chodzi o piłkarzy i sztab.

Kontrakt 54-letniego Deschampsa z federacją wygasa z końcem roku. Po osiągnięciu celu, jakim był awans do czołowej czwórki turnieju, musi zdecydować, czy go przedłużyć.

"Mam spotkanie z moim prezesem na początku roku. Wtedy się dowiecie" – zapowiedział Deschamps, który prowadzi kadrę narodową od 2012 roku.