Świątek w Melbourne spisywała się fantastycznie. Wiceliderka rankingu WTA z łatwością odprawia kolejne rywalki. Do dziś nie straciła nawet seta. Niestety po dramatycznym i pełnym emocji pojedynku w półfinale musiała uznać wyższość Keys.

Reklama

Świątek na korcie w Melbourne spędziła ponad 8 godzin

Świątek w pierwszej rundzie pokonała Czeszkę Katerinę Siniakovą 6:3, 6:4, a następnie Słowaczkę Rebeccę Sramkovą 6:0, 6:2, Brytyjkę Emmę Raducanu 6:1, 6:0, Niemkę Evę Lys 6:0, 6:1 i Amerykankę Emmę Navarro 6:1, 6:2.

Łącznie w drodze do półfinału Świątek spędziła na korcie pięć godzin i 59 minut, a rywalkom oddała zaledwie 14 gemów.

Walka o finał trwała 2 godziny i 36 minut. Po trzech setach i tie-breaku lepsza okazała się Keys.

Awansując do półfinału Świątek wyrównała swój najlepszy wynik w Melbourne. Poprzednio ten etap osiągnęła w 2022 roku. Teraz nie udało się jej poprawić tego osiągnięcia. Finał znów okazał się nieosiągalny.

Bilans przemawiał za Świątek

Jej rywalką w walce o finał Australian Open była czternasta w światowym rankingu Keys, która w środę pokonała Ukrainkę Elinę Switolinę 3:6, 6:3, 6:4.

Świątek z Keys do dziś miała bilans 4-1. Jedynej porażki doznała w 2022 roku w Cincinnati. W ubiegłym roku dwukrotnie pokonała ją po 6:1, 6:3 na kortach ziemnych - w półfinale w Madrycie i w ćwierćfinale w Rzymie.

Keys przełamała Świątek już na początku

Świątek słabo zaczęła. Przegrała swojego pierwszego gema serwisowego. Grała nerwowo, spieszyła się i przez to popełniała błędy. Z czasem nasza tenisistka opanowała emocje. Dzięki temu przejęła kontrolę i wyszła na prowadzenie 5:2.

Gdy wydawało się, że za chwilę nastąpi koniec partii Keys weszła na wyższe obroty i doprowadziła do stanu 5:5. Końcówka jednak należała do wiceliderki rankingu WTA i to ona zapisała seta na swoim koncie wygrywając go 7:5.

Reklama

Keys w drugim secie zmiotła Świątek z kortu

Keys nie załamała się przegraną. Wręcz odwrotnie. Na kort wróciła bardzo zmotywowana i zdeterminowana. Efekt? Gładko wygrana partia 6:1. Świątek nie miała nic do powiedzenia, a Amerykanka grała jak z nut.

O losach spotkania zdecydował trzeci set, a właściwie tie-break. Świątek chwilę przed jego początkiem miała piłkę meczową, ale ją zmarnowała. W decydującej części meczu nasza tenisistka długo prowadziła dwoma punktami. Keys nie pozwalała jej jednak powiększyć przewagi, aż wreszcie doprowadziła do stanu 8:9. Amerykanka wygrała kolejne dwie piłki i tym samym całe spotkanie. Dzięki temu to ona w sobotnim finale zmierzy się z Aryną Sabelenką.

Świątek nadal musi gonić Sabalenkę

Świątek stała przed szansą na swój pierwszy finał w Melbourne. Triumf w Australian Open oznaczałby dla naszej tenisistki szósty wielkoszlemowy tytuł i powrót na pierwsze miejsce w światowym rankingu.

Trwa ładowanie wpisu

Iga Świątek / PAP/EPA / JAMES ROSS
Madison Keys / PAP/EPA / JOEL CARRETT