W drugiej partii przy stanie 2:2 Świątek była pod presją. W piątym gemie Navarro miała okazję do przełamania serwisu naszej tenisistki i objęcia prowadzenia.
Błąd sędzi pomógł Świątek
Świątek wyszła z opresji obronną ręką, trzeba jednak przyznać, że wygrać gema pomogła jej błędna decyzja sędzi, która nie zauważyła podwójnego odbicia piłki od kortu po stronie wiceliderki światowego rankingu.
To był przełomowy moment seta. Świątek wyszła na prowadzenie 3:2, a następnie wygrała kolejne trzy gemy z rzędu i było po meczu.
Świątek nie widziała powtórki
Na konferencji prasowej Świątek została zapytana o kontrowersyjną sytuację, która miała miejsce w drugiej partii meczu z Navarro.
Szczerze mówiąc, nie widziałam powtórki, bo nie popatrzyłam po tym na telebimy. Chciałam zachować koncentrację. Nie byłam pewna czy doszło do podwójnego odbicia, czy może podbiłam piłkę ramą rakiety. Trudno to było ocenić, bo biegłam na pełnej prędkości, nie widziałam miejsca odbicia. Czasami też nie patrzysz, gdy uderzasz piłkę. Myślałam, że sędzia jakoś zareaguje, czekałam na VAR, ale go nie było, więc skoncentrowałam się na dalszej grze - powiedziała Świątek.
Navarro nie ma pretensji do Świątek
Natomiast Navarro po meczu nie ukrywała żalu i rozczarowania tą sytuacją. Amerykanka nie miała jednak pretensji do Świątek, że nie przyznała się do błędu i nie oddała jej punktu.
Stało się to tak szybko. Nie wiem, czy wiedziała, czy nie o podwójnym odbyciu. Ostatecznie to sędzia musi podjąć decyzję. Trudno jest kogokolwiek obwiniać - przyznała Navarro.
Navarro powinna przerwać grę
Amerykanka w dużej mierze jest sama sobie winna. Zgodnie z przepisami powinna przerwać grę i poprosić o wideoweryfikację. Nie zrobiła tego, tylko kontynuowała akcję. Po jej zakończeniu już nie mogła poprosić o powtórkę kontrowersyjnej sytuacji.
Nie przestałam grać. Kontynuowałam wymianę, więc nie mogłam poprosić o powtórkę. Tak, zapytałem sędzię po punkcie, czy mogę prosić o weryfikację, a ona odpowiedziała, że to niemożliwe, skoro grałam - zakończyła Navarro.