Gdyby nie pierwsze sukcesy w gimnastyce, które Blanik odnosił już w połowie lat 80-tych, zapewne teraz rywalizowałby z Tomaszem Gollobem czy Nickim Pedersenem - opisuje "Fakt".

"Kiedy zacząłem wygrywać w gimnastyce nie chciałem tego zmieniać. Zresztą moja dyscyplina daje mi adrenalinę. I jest w niej coś ze speedwaya. W końcu skakanie to również sport ekstremalny" – zauważa Blanik.

Reklama

Dzięki uprawianiu gimnastyki jest świetnie przygotowany do jazdy na żużlu. "Mam nawet wymagany, średni wzrost" – zauważa.

"Poza tym żona Leszka jest psychologiem, a to kolejny plus" – dodaje były żużlowiec, a obecnie trener Zenon Plech. To właśnie on będzie w najbliższych tygodniach trenował z mistrzem olimpijskim.

"Chcę, na początek, przejechać cztery kółka" – deklaruje Blanik, ale o sprawie licencji milczy. Widać, że kusi go, by spróbować. Z drugiej strony boi się, że jest już za późno, bo jest już po trzydziestce.

"Wiek nie stanowi problemu" – mówi Tomasz Chrzanowski, zawodnik Wybrzeża Gdańsk i kolega gimnastyka. "Żużlowcy są długowieczni. Radziłbym jednak starty w drugiej lidze, na tym poziomie miałby szansę na sukcesy" – dodaje „Chrzanek”.

"Po trzech miesiącach treningu, może wcześniej, Leszek będzie gotowy. Dobrze, że jest wygimnastykowany, bo to ogranicza ryzyko odniesienia kontuzji. Ja w przeszłości ćwiczyłem na batucie i tylko raz doznałem urazu, skręciłem sobie kostkę. Leszek zdradził mi swoje marzenie, mówił o zdobyciu tytułu mistrza świata na żużlu, ale ja bym wolał oglądać go nadal na sali gimnastycznej" – podsumowuje Plech.