Gryglewski zmienił swoją opinię. Wcześniej twierdził, że Otylia pędziła ponad 130 km/h. Dziś mówi, że pływaczka miała na liczniku najwyżej 110 km/h. Do tego pogoda zakłócała jej widoczność. I Otylia nie mogła przewidzieć, że nagle na przeciwnym pasie pojawi się samochód.
Według biegłego - to, że Jędrzejczak zjechała na pobocze, to prawidłowa reakcja, by uniknąć wypadku. I gdyby nie drzewo, nie byłoby tragedii.
Sąd wysłucha dziś czterech opinii. Od tego, jak je przyjmie prokurator i obrońca, będzie zależało, jak długo potrwa proces. Niewykluczone, że jeszcze dziś poznamy wyrok.
Prokurator proponował pływaczce ugodę - przyznanie się do winy i wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Adwokat twierdzi, że nie było takiej propozycji i domaga się uniewinnienia Otylii.
Ten proces jest wyjątkowo trudnym doświadczeniem dla pływaczki - wczoraj co chwila w jej oczach pojawiały się łzy. Sąd przychylił się do jej prośby o to, aby na czas składania przez nią zeznań wyłączyć jawność. Dzięki temu mogła mówić o trudnych dla siebie przeżyciach bez obecności dziennikarzy.
Wczoraj sąd przesłuchał pięciu kierowców, którzy 1 października 2005 roku, tak jak Otylia, jechali trasą Warszawa - Płock. To wtedy Jędrzejczak jadąc chryslerem, zdecydowała się na feralny manewr wyprzedzania kolumny tirów. Kiedy już była na lewym pasie, zauważyła na wprost siebie fiata uno. Aby uniknąć czołowego zderzenia, zjechała na pobocze. Rozpędzony samochód uderzył w drzewo i przekoziołkował.
"Jechałem do Warszawy. W Miączynie nagle zza kolumny samochodów wyjechał chrysler. Chciał wyprzedzić tę kolumnę. Aby nie zderzyć się ze mną, skręcił na pobocze, przejechał obok mnie, a potem we wstecznym lusterku widziałem, jak uderza w drzewo i dachuje" - mówił przed sądem kierowca fiata uno. On i inni świadkowie wypadku podbiegli do wraku. Ratowali Otylię i jej brata.
Wszyscy kierowcy (każdy z nich często jeździ tą trasą) zwracali uwagę na to, że w miejscu, gdzie doszło do wypadku, na drodze jest coś w rodzaju załamania, niewielkiego wzniesienia. "Jest tam moment, kiedy rzeczywiście można nie zauważyć samochodu osobowego jadącego z naprzeciwka" - potwierdzali kolejno.
Prokurator: Sława oskarżonej nie ma dla mnie znaczenia
Katarzyna Świerczyńska (DZIENNIK): Otylia Jędrzejczak jest winna?
Ewa Ambroziak, prokurator: Tak. Według prokuratury - tak.
Jakie argumenty będzie pani przedstawiać, aby przekonać o tym sąd?
Nie mogę tego zdradzić. Wszystko przedstawię w mowie prokuratorskiej.
O jaką karę będzie pani wnosić? Usatysfakcjonuje panią najniższy wymiar kary, jaki przewiduje kodeks w takich sprawach, a więc pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu?
Za wcześnie na takie deklaracje. Najważniejsza część procesu przed nami. Kiedy biegli przedstawią swoje opinie, dotyczące rekonstrukcji wypadku, podejmę ostateczną decyzję.
Może więc ich opinia sprawi, że uzna pani, iż oskarżona Otylia Jędrzejczak jest niewinna?
Wszystko może się zdarzyć. Niczego nie mogę zakładać z góry.
Otylia jest znaną osobą, co więcej - uwielbianą przez Polaków. Wiedzieliście o tym, kierując do sądu akt oskarżenia.
Oczywiście, że tak. Ale to nie miało żadnego wpływu na nasze decyzje, które wynikają z konkretnych ustaleń.
Czy jeszcze przed rozpoczęciem procesu Otylia mogła dobrowolnie poddać się karze?
Taka propozycja padła ze strony prokuratury, ale do chwili rozpoczęcia procesu obrona się do niej nie ustosunkowała.
Kiedy zakończy się proces?
Jeśli nie będzie potrzeby przeprowadzenia nowych dowodów w sprawie, to może się zakończyć nawet w czwartek.
Adwokat: To tragedia całej rodziny Otylii
Katarzyna Świerczyńska: Otylia Jędrzejczak jest niewinna?
Jakub Wende, adwokat: Moja klientka nie przyznaje się do winy i ja szanuję jej decyzję.
Jakich argumentów użyje pan, aby jej bronić? Czy zeznania świadków pomogły oskarżonej?
Nie odpowiem na to pytanie. Zdradziłbym strategię obrony.
Będzie pan wnosił o uniewinnienie?
Tego również nie mogę powiedzieć.
Jaki wyrok pana usatysfakcjonuje?
Jeśli wyrok zapadnie, to będę mógł go skomentować. Teraz jest za wcześnie, abym głośno wyciągał jakiekolwiek wnioski i komentował to, co dzieje się na sali rozpraw.
W czwartek będą zeznawać biegli, którzy przedstawią rekonstrukcję wypadku. Na ile istotne są ich opinie?
One będą kluczowe. Proszę zauważyć, że w tej chwili mamy do czynienia z trzema opiniami biegłych. I wszystkie różnią się od siebie. To, co biegli powiedzą w czwartek, może mieć rozstrzygające znaczenie. Okaże się, która z opinii jest decydująca.
Dlaczego Otylia Jędrzejczak nie przyjęła propozycji prokuratury, aby dobrowolnie poddać się karze?
Nie było takiej propozycji.
Prezes stowarzyszenia Alter Ego, które pomaga poszkodowanym w wypadkach, podkreśla, że Otylia jest w tej sprawie nie tylko oskarżoną, ale i pokrzywdzoną.
Oczywiście. To trudne dla całej rodziny. Ta tragedia dotknęła ją globalnie. Ja sam również po raz pierwszy uczestniczę w sprawie, kiedy ofiarą wypadku jest osoba tak bliska oskarżonemu.