Super Bowl jest dla zdecydowanej większości Amerykanów tym, czym dla europejskich i południowoamerykańskich kibiców piłkarskich finał mistrzostw świata. Mieszkańcy USA nazywają zresztą zwycięzców NFL, czyli zawodowej ligi futbolu amerykańskiego, mistrzami świata.

Reklama

Tu akurat mają rację. Także datego, że nigdzie indziej na poważnie tego sportu się nie uprawia. Europejska Liga Futbolu Amerykańskiego nie zdobyła serc mieszkańców Starego Kontynentu, a z istnienia polskiej ligi wiele osób nie zdaje sobie sprawy.

W Stanach jednak futbol - nie mylić z soccerem, europejską piłką nożną - jest prawdziwą religią. Gdy zbliża się dzień finału, wszystko schodzi na drugi plan, nawet wojna. Nikt w Stanach nie wyobraża sobie na przykład, by możliwości oglądania najważniejszego sportowego wydarzenia sezonu pozbawieni byli ich żołnierze. Dlatego co roku w Iraku, Afganistanie i innych miejscach, gdzie są marines, ustawiane są telewizory i montowane anteny satelitarne. Gdy w jednej z baz nie było w latach 90. możliwości obejrzenia finału, interweniował nawet sam prezydent George Bush senior.

Ubiegłoroczny 41. Super Bowl obejrzało 90 milionów Amerykanów i prawie miliard sympatyków tego sportu na całym świecie. Teraz będzie podobnie. I podobnie jak przed rokiem nie mniej ważnym wydarzeniem niż sam mecz będą jego przerwy - cena 30-sekundowej reklamy to obecnie, bagatela, 2,7 miliona dolarów. Spoty trzymane na ostatnią chwilę i sprzedawane najbardziej zdesperowanym warte są ponad 3 miliony.

Reklama

"Celebrities" też nie mogą ominąć takie okazji. Na finale Super Bowl po prostu wypada być. Dla organizatorów zatrudnienie gwiazd śpiewających przed spotkaniem hymn i w przerwie swoje przeboje nie stanowi najmniejszego problemu. Scena rozkładana w kilkadziesiąt sekund na boisku, zaraz po zejściu zawodników po pierwszych dwóch kwartach, to najlepsze miejsce, by potwierdzić swoją wysoką pozycję w show-biznesie.

W tym całym zamieszaniu strona sportowa schodzi czasem na drugi plan. W tegorocznym 42. Superbowl zmierzą się New York Giants i pierwszy w historii zespół, który przez cały sezon nie poniósł porażki, czyli New England Patriots. Drużynę z Nowego Jorku poprowadzi młody rozgrywający Eli Manning, a zespół z przedmieść Bostonu bardziej doświadczony Tom Brady. To właśnie quarterbackowie, czyli rozgrywający, są postaciami kluczowymi w każdej drużynie, to oni muszą realizować zaplanowaną niczym partia szachów taktykę szkoleniowców.

Tę partię szachów w przypadku New England Patriots przygotował Bill Belichick (3 razy wygrał Super Bowl w ostatnich sześciu latach), a dla New York Giants - Tom Coughlin. Obaj współpracowali prawie 20 lat temu w sztabie trenerskim legendarnego Billa Parcellsa. Razem prowadzili "Gigantów" do wielkich sukcesów. Do dziś się zresztą przyjaźnią i często kontaktują.

"W niedzielę o przyjaźni zapomnimy. A potem znów będę życzył Tomowi sukcesów" - mówi Belichick.