Zdaniem Rynkowskiego na przestrzeni lat zmienia się to, że coraz większy nacisk kładziony jest na realizację kontroli antydopingowych przed igrzyskami, w newralgicznym okresie przygotowawczym.

Tych kontroli jest coraz więcej. Dostrzegamy też lepszą koordynację między międzynarodowymi federacjami sportowymi, narodowymi agencjami antydopingowymi i samym MKOl, który jest najbardziej zainteresowany tym, żeby igrzyska olimpijskie były czyste - podkreślił Rynkowski.

Ludzie mają dość oszustw

Reklama

Wymieniając cały czas popularne metody niedozwolonego wspomagania się sportowców wskazał, że od lat na czele listy są steroidy anaboliczne-androgenne. To substancje mające duże przełożenie na siłę i masę mięśniową.

Mogą być także stosowane w celu regeneracji. Są głównie stosowane w sportach siłowych, jak podnoszenie ciężarów, ale także w sportach walki, tj. judo, zapasach czy boksie. W tym obszarze nic specjalnie się nie zmienia. W sportach wytrzymałościowych, np. w kolarstwie, cały czas jest duże ryzyko stosowania erytropoetyny (EPO), która obecnie najczęściej używana jest mikrodawkach, co utrudnia jej wykrywanie - przyznał Rynkowski.

Jak tłumaczył, EPO stosowane w mniejszych dawkach nie jest już tak skuteczne i nie przekłada się aż tak mocno na wynik sportowy, ale nadal jednak ma znaczenie.

Niektórzy zawodnicy decydują się także na "wycieczki do Kenii" i stosowanie dopingu krwią. W tamtym kraju kontrola antydopingowa ma bardzo ograniczony dostęp do sportowców - zaznaczył.

Świadomość rośnie i przy każdej aferze dopingowej widzimy, że wsparcie społeczne jest ogromne. Także wsparcie ze strony mediów. Widać, że jest duże zapotrzebowanie na uczciwą rywalizację sportową. Ludzie mają dość oszustw, z którymi spotykają się na co dzień. Chcieliby mieć taki obszar życia, który jest od tego wolny, a stanowi nośnik cudownych wartości, jak fair play - analizował szef POLADA.

Borowska wycofana ze składu reprezentacji olimpijskiej

Reklama

Wśród czynników utrudniających pracę agencji antydopingowych Rynkowski wymienił m.in. zasoby kadrowe, bo "im więcej ludzi, tym nieprzewidywalność kontroli byłaby większa".

Działamy jednak bardzo mocno. Parę dni temu mówiłem, że zrealizowaliśmy ponad 400 kontroli na zawodnikach, którzy zakwalifikowali się do kadry olimpijskiej, a dziś zbliżamy się do 500. Ten proces cały czas trwa. Czasami jest tak, że podczas jednej kontroli pobieramy próbki moczu i krwi. Gdy dodamy do tego kontrole przeprowadzone przez federacje międzynarodowe, to już dobijamy do 700. To sito jest gęste i naprawdę nie jest dziś łatwo oszukiwać sportowcom, bo błąd może być kosztowny, a metody detekcji są bardzo czułe, co pokazuje przypadek Doroty Borowskiej - powiedział Rynkowski.

Przed tygodniem Polski Związek Kajakowy poinformował o wykryciu niedozwolonego środka w próbce pobranej w czerwcu od Borowskiej. Decyzją Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF) zawodniczka została natychmiast zawieszona i wycofana ze składu reprezentacji olimpijskiej. PAP informowała także o wykryciu niedozwolonego środka w organizmie Norberta Kobielskiego. Sprawę bada AIU, niezależna organizacja międzynarodowa z siedzibą w Monako, utworzona przez światową federację World Athletics w celu zapewnienia uczciwości w lekkoatletyce. Zawodnik nie jest w tym momencie zawieszony i ma prawo normalnie przygotowywać się do igrzysk oraz uczestniczyć w zawodach, a sam zapewnia o swojej uczciwości i prosi o to, aby nie ferować wyroków w jego sprawie.

Rynkowski cały czas podkreśla, że POLADA nie ma od AIU informacji dotyczących decyzji w tej sprawie. Zapytany o to, gdzie jest w ogóle Polska na mapie dopingu w sporcie odpowiedział, że bliżej Zachodu niż Wschodu.

Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał oszukać. Nie jesteśmy oczywiście +zieloną wyspą+ na mapie, ale sytuacja na przestrzeni lat się poprawia, głównie dzięki działaniom edukacyjnym, ale i dzięki coraz większej świadomości zawodników. Przypadków nieświadomego stosowania dopingu jest mniej. Mniej jest podejmowania ryzyka i stosowania niepewnych suplementów. Zbliżamy się do Europy Zachodniej, gdzie przypadków jest mniej, a próbek pobieranych jest więcej. Na pewno nie idziemy w stronę Wschodu, gdzie zawsze przypadków było mnóstwo, a te wykryte to tylko wierzchołek góry lodowej - podsumował Rynkowski.