19-letni reprezentant Polski kontuzji nabawił się w czasie serii zwodów z piłką, gdy próbował uwolnić się spod opieki rywala. Schodząc do szatni trzymał się za okolice biodra, ale amerykańskie media przekazały, że doznał urazu dolnej części pleców. Klub nie wydał dotychczas oficjalnego komunikatu ws. jego stanu zdrowia.

Reklama

Zanim opuścił boisko spędził na nim siedem minut, po raz 42. w 45. występie w zawodowej lidze rozpoczynając mecz w wyjściowej piątce. Nie trafił żadnego z czterech rzutów z gry i miał jedną zbiórkę.

Sochan, który w tym sezonie debiutuje w NBA, był ostatnio w dobrej dyspozycji, m.in. w sobotę ustanowił rekord kariery zdobywając 30 punktów w spotkaniu z Phoenix Suns. Jego średnie - 10,1 pkt, 4,9 zbiórek i 2,5 asysty - stawiają go w gronie najlepszych debiutantów, a późniejszych gwiazd drużyny "Ostróg": Tima Duncana, Davida Robinsona czy Williego Andersona. Polak, wybrany w drafcie NBA z numerem dziewiątym, jest jednym z dwóch pierwszoroczniaków, którzy odnotowali co najmniej 400 pkt, 200 zbiórek i 100 asyst. Drugim jest Paolo Banchero, draftowa "jedynka" z Orlando Magic.

Mecz z Kings ułożył się pechowo dla gospodarzy, gdyż w pierwszej kwarcie stracili nie tylko Sochana, ale też czołowego strzelca Tre Jonesa, który spędził na parkiecie ledwie dziewięć minut.

Mimo to zespół trenera Gregga Popovicha stoczył wyrównaną walkę z rozgrywającymi najlepszy sezon od lat "Królami", którzy z bilansem 29-21 zajmują trzecią pozycję na Zachodzie.

Reklama

Teksańczycy co prawda po raz ostatni prowadzili po pierwszej kwarcie, ale później przewaga gości oscylowała wokół 5-7 punktów, a na początku ostatniej odsłony stopniała nawet do jednego. Dopiero w końcówce Kings odskoczyli na bezpieczny dystans, by ostatecznie wygrać 119:109.

Pod nieobecność Jonesa, Sochana i kontuzjowanego od dłuższego czasu Devina Vassella, który miał być liderem Spurs, najskuteczniejszym graczem miejscowych był w tym spotkaniu inny debiutant Malaki Branham. Zdobywając 22 pkt ustanowił osobisty rekord w NBA. Jakub Poeltl miał 18 pkt i 12 zbiórek.

Reklama

Austriacki środkowy jednak dużo gorzej radził sobie z powstrzymaniem Domantasa Sabonisa. Syn słynnego litewskiego koszykarza Arvydasa Sabonisa uzyskał 34 punkty - najwięcej w sezonie - i zaliczył 11 zbiórek, cztery przechwyty, dwie asysty i dwa bloki. Niewiele ustępował mu De’Aaron Fox - 31 pkt i 10 asyst.

Walczyliśmy jak zawsze, z wysiłku i ambicji chłopaków jak zwykle jestem zadowolony. Ale inni robią to samo i często są lepsi - ocenił Popovich.

Spurs doznali siódmej z rzędu, a 38. w sezonie porażki. W dorobku mają 14 wygranych, co wystarcza do przedostatniego miejsca w Konferencji Zachodniej. Gorsi są tylko koszykarze Houston Rockets (13-38), ale po dwóch kolejnych zwycięstwach (w środę nad Oklahoma City Thunder 112:106) są już tylko o jedną wygraną za drużyną z San Antonio.

W całej lidze gorszy bilans mają najsłabsi na Wschodzie Detroit Pistons (13-39).

Na przeciwnym biegunie jest ekipa Boston Celtics. W środę finaliści ostatniego sezonu rozbili inny czołowy zespół Wschodu - Brooklyn Nets 139:96 i są obecnie najlepsi w lidze z 37 zwycięstwami i 15 porażkami w dorobku.

Mecz ustawiła pierwsza kwarta, którą gospodarze wygrali... 46:16.

Jayson Tatum uzyskał 31 pkt dla "Celtów", a Jaylen Brown dodał 26. Obaj trafili po siedem "trójek".

Kyrie Irving z 20 pkt był wyróżniającą się postacią w ekipie gości, w której zabrakło z powodu zdrowotnych Kevina Duranta, Bena Simmonsa i T.J. Warrena.

Celtics bez wątpienia mierzą w mistrzostwo i nie marnują czasu, o czym się dziś przekonaliśmy. Czułem się, jakbyśmy byli jedną ze zwykłych przeszkód na ich drodze, a przecież tak nie powinno być, nasze ambicje są inne. Powinniśmy się im przeciwstawić, ale nie byliśmy w stanie - podsumował Irving.