Azjaci oferowali Kizierowskiemu 3,5-letnią umowę wartą ćwierć miliona dolarów. Tego typu lukratywnych ofert zbyt często się nie dostaje. Jednak propozycja została odrzucona. Dlaczego? Po pierwsze, Malezja odmówiła przyznania wiz izraelskim zawodnikom, którzy mieli startować tego lata w MŚ niepełnosprawnych. To mi się bardzo nie spodobało. Uważam, że polityki w sporcie powinno być jak najmniej. Po drugie, otworzyła się także możliwość współpracy z polskimi pływakami - tłumaczy na łamach "Przeglądu Sportowego" Kizierowski.
Były mistrz Europy zamiast pracy w Azji zdecydował się pomóc grupie naszych utalentowanych sprinterów. Za darmo. Dodatkowo z Hiszpanii, gdzie mieszka, na własny koszt podróżuje do ojczyzny. Od jakiegoś czasu szukam możliwości powrotu do polskiego pływania, chciałem mieć jakiś wpływ na to, co się dzieje w kraju. Kiedyś PZP we mnie zainwestował, pomógł mi, wysłał do USA. Nie czuję, że mam teraz jakiś dług do spłacenia, ale jeśli jest okazja, to chciałbym się odwdzięczyć - mówi Kizierowski.