W zeszłym tygodniu rozpoczął atak szczytowy, ale porywisty wiatr zmusił go do odwrotu 29 września. Bargiel i towarzyszący mu Janusz Gołąb wycofali się do obozu 2, gdzie spędzili ostatnie dni.

"Atak szczytowy mocno dał nam w kość. Wyszliśmy na wysokość 8000 m n.p.m. – na Przełęcz Południową. Tam zatrzymał nas wiatr, który był mocniejszy niż w prognozach. W porywach osiągał 100 km/h, przez co nie mogliśmy rozbić namiotu i założyć obozu" - powiedział Bargiel w filmie opublikowanym na Twitterze.

Reklama

Jako pierwszy Polak zjechał na nartach z ośmiotysięcznika

Bargiel w 2013 roku jako pierwszy Polak zjechał na nartach z ośmiotysięcznika - Shishapangmy (8013 m). W ten sposób zapoczątkował nowy rozdział historii polskiego himalaizmu i skialpinizmu.

Z kolei w lipcu 2018 roku jako pierwszy na świecie zjechał na nartach ze szczytu K2 (8611 m) w Karakorum. Na Everest wyruszył pod koniec sierpnia. Zakładał, że atak szczytowy, bez użycia tlenu, a następnie zjazd na nartach do bazy nastąpi na przełomie września i października.

Nie da się wejść na tak wysoki ośmiotysięcznik przy tak mocnym wietrze. Dlatego wróciliśmy tutaj. Po analizach prognozy uznaliśmy, że najrozsądniej będzie zakończyć wyprawę. Niestety nie widać szans na to, abyśmy mogli wspinać się dalej. W kolejnych dniach nadchodzą bardzo duże opady śniegu, które spowodują wysokie zagrożenie lawinowe, więc musielibyśmy bardzo długo czekać na jakąkolwiek szansę. Uznałem, że ryzyko jest zbyt duże i to jest najrozsądniejsza decyzja - uzasadnił himalaista.

Reklama

Bargiel zaliczył szereg wyjść aklimatyzacyjnych, aby dobrze przygotować się do realizacji głównego celu swojej himalajskiej misji. Celem tych wypraw było przygotowanie wydolnościowe oraz poszukiwanie optymalnej trasy zjazdu na nartach. Ostatnie wyjście aklimatyzacyjne zakończyło się w piątek 23 września.

"Najwyżej udało się dotrzeć do Obozu 4, a najwyższy nocleg Andrzej zaliczył w +trójce+. Pojawił się nawet pomysł, aby do ataku szczytowego ruszyć już wtedy, ale pogoda zmusiła wyprawę do trzymania się założeń, a nawet przyspieszenia zejścia" - napisano w komunikacie na stronie redbull.com.

W 2000 roku doszło do pierwszego zjazdu z Everestu do bazy bez odpinania nart. Dokonał tego Słoweniec Davo Karnicar wspomagając się tlenem.