Na Półwyspie Helskim polscy piłkarze pojawili się we wtorek i w sobotę rozjadą się do domów. W Juracie czujemy się świetnie. Przyjechaliśmy tutaj bez presji, chcieliśmy się zrelaksować i spędzić trochę czasu z rodzinami - wyjaśnił Szczęsny.
Także treningi, na które kadrowicze dojeżdżali na położone pięć kilometrów od hotelu Bryza boiska w Jastarni nie były szczególnie intensywne. To właściwie była zabawa z piłką. Naprawdę przyjemnie spędzamy tutaj czas i ja to zgrupowanie traktuję bardziej jak urlop - zdradził.
Do szerokiej kadry trener Adam Nawałka powołał czterech bramkarzy, z których do Francji zabierze trzech. Na obozie w Juracie golkiperzy nie zostali zmuszeni jednak do większego wysiłku. Prawdziwa rywalizacja pomiędzy Arturem Borucem (AFC Bournemouth), Łukaszem Fabiańskim (Swansea FC), Przemysławem Tytoniem (VfB Stuttgart) i Szczęsnym rozpocznie się w poniedziałek w Arłamowie na drugim zgrupowaniu, które potrwa do 31 maja – dzień wcześniej selekcjoner poda 23-osobową reprezentację na Euro.
W Juracie w treningach strzeleckich brali udział także bramkarze Arki Konrad Jałocha i Jakub Miszczuk. W ogóle nie było widać po nich, żeby długo i hucznie świętowali awans do ekstraklasy - ocenił Szczęsny.
26-letni golkiper przypomniał, że sam kiedyś znalazł się w podobnej sytuacji jak Jałocha i Miszczuk. W 2008 roku został awaryjnie powołany przez Leo Beenhakkera na zgrupowanie reprezentacji Polski przed mistrzostwami Europy. Osiem lat temu do Austrii i Szwajcarii pojechali Boruc, Fabiański oraz Wojciech Kowalewski.
Miałem wówczas 18 lat i było to dla mnie ogromne przeżycie. Muszę przyznać, ze byłem słabszy od nich, bo bramkarze Arki obronili wiele strzałów, podczas kiedy mi wtedy wszystko wpadało. Wiedziałem też, jak mogli się czuć pierwszego dnia na kadrze, dlatego staraliśmy się im pomóc i sprawić, żeby nie odczuwali zbyt dużego zdenerwowania - zaznaczył.
Szczęsny, który nie wziął udziału w piątkowym treningu, bo zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami szykował się do wyjazdu do domu, nie omieszkał także dodać, że obecność Jałochy na zajęciach kadry spowodowała, że poczuł pewien dyskomfort. Od dawna na nikogo nie patrzyłem z dołu - zażartował mierzący 196 cm wzrostu reprezentant Polski, który jest niższy od gdynianina o cztery centymetry.