Na Old Trafford w ligowym klasyku spotkały się zespoły, które początek sezonu mają nieudany. Przed poniedziałkowym meczem powody do narzekań mogli mieć przede wszystkim kibice gospodarzy, bowiem ich zespół nie zdobył jeszcze żadnego punktu. Dali temu wyraz przed spotkaniem, gdy kilka tysięcy osób przed stadionem manifestowało niechęć do amerykańskich właścicieli klubu, rodziny Glazerów.

Reklama

Także Liverpool na razie zawodzi. W poprzednim sezonie zdobył Puchar Anglii i Puchar Ligi, został wicemistrzem kraju i dotarł do finału Ligi Mistrzów. Pod koniec lipca pokonał Manchester City 3:1 w meczu o Tarczę Wspólnoty. Obecne rozgrywki rozpoczął od dwóch remisów i po meczu w Manchesterze pozostaje z dorobkiem dwóch punktów.

W poniedziałek wieczorem kibice "Czerwonych Diabłów" w końcu mieli powody do radości. Nie dość, że ich zespół pokonał odwiecznego rywala, to przed spotkaniem oficjalnie ogłoszono, że zostanie wzmocniony piłkarzem reprezentacji Brazylii Casemiro, który przeszedł z Realu Madryt.

Gospodarze szybko objęli prowadzenie po strzale Jadon Sancho w 16. minucie, a w 53. podwyższył Marcus Rashford, chociaż jego bramka została uznana dopiero po analizie VAR. W końcówce spotkania zespół trenera Juergena Kloppa zdołał odpowiedzieć trafieniem głową niezawodnego Mohameda Salaha, ale było to zbyt mało choćby na remis. Liverpool na pierwsze zwycięstwo w sezonie będzie musiał poczekać przynajmniej do soboty, kiedy to podejmie beniaminka Bournemouth.