Spotkanie Danii z Tunezją (0:0) było szóstym w tegorocznym mundialu, a pięciokrotnie - jak wyliczyli statystycy Opta - do poszczególnych połów meczów doliczono największą w historii liczbę minut.

W poniedziałek pierwszą połowę starcia Anglii z Iranem sędzia przedłużył o 15 minut, ale wytłumaczyć to można kontuzją irańskiego bramkarza. Trudno natomiast postronnym zrozumieć, dlaczego arbiter dodał aż 14 minut do drugiej odsłony.

Reklama

Drugie połowy meczów Holandii z Senegalem i USA z Walią trwały dłużej o 11 minut, co w przypadku tej drugiej potyczki, rozpoczętej w poniedziałek o godz. 22 czasu lokalnego, oznaczało, że zakończyła się już... we wtorek.

Tendencja ta została podtrzymana już we wtorek, kiedy spotkanie Argentyny z Arabią Saudyjską zostało przedłużono łącznie o... 21 minut, z czego 14 arbiter dodał do czasu drugiej części gry.

Celem jest zaoferowanie kibicom oglądającym mistrzostwa świata więcej widowiska - zapewniał jeszcze przed mundialem Collina.

Były znany włoski arbiter przekonywał, że nie jest to jednak "żadna nowa dyrektywa", bo FIFA już dawno wyrażała zaniepokojenie malejącym efektywnym czasem gry w trakcie przepisowych 90 minut.

W 2017 roku Marco van Basten, były znakomity holenderski piłkarz, który wtedy pełnił funkcję dyrektora technicznego FIFA, zaproponował, by mecze piłkarskie trwały 60 minut, ale tzw. czystej gry, a czas odliczał specjalny zegar, zatrzymywany na wszelkie przerwy, jak to ma miejsce m.in. w koszykówce. Van Basten wskazywał wówczas, że niezależnie od tego, co dzieje się na boisku, sędziowie zwyczajowo dodawali minutę do pierwszej połowy i trzy do drugiej.

Wyliczenia pokazały, że w mistrzostwach świata w 2014 roku w Brazylii piłka była w grze średnio przez ok. 60 minut. Według jednej z analiz statystycznych cztery lata później w Rosji ten wskaźnik spadł do poziomu 52-58 minut.

Reklama

Chcemy uniknąć meczu trwającego 42 czy 45 minut aktywnej gry. To jest nie do zaakceptowania – powiedział Collina.

Użyty po raz pierwszy w 2018 roku w Rosji sędziowski system VAR sprawił, że cenne minuty są tracone na analizę spornych sytuacji. Przedłużają się też celebracje goli przez piłkarzy.

Tracimy na to minutę, czasem półtorej. Łatwo zatem sobie wyobrazić, że to w sumie zabiera cztery czy pięć minut. Dodając wszystkie inne nieprzewidziane przerwy robi się sporo czasu. Trzeba pomyśleć, jak to zrekompensować na koniec spotkania - podsumował Collina.