"Albicelestes" po raz trzeci w historii zostali mistrzami świata. W niedzielnym finale turnieju w Katarze, sędziowanym przez Szymona Marciniaka, pokonali broniącą trofeum Francję w rzutach karnych 4-2. Po 90 minutach było 2:2, a po dogrywce 3:3.

Reklama

Nie mogę uwierzyć, że tyle wycierpieliśmy w tak doskonałym występie. Niewiarygodne, ale nasz zespół potrafi zareagować na wszystko. Jestem dumny z pracy, jaką wykonali piłkarze. To ekscytująca grupa ludzi. Z ciosami, które otrzymaliśmy dzisiaj, z tymi remisami (Francuzi wyrównali na 2:2 i 3:3 - PAP). To sprawia, że jest się wzruszonym... Chcę powiedzieć ludziom, żeby się cieszyli, to historyczny moment dla naszego kraju - powiedział Scaloni.

My, którzy żyjemy dla takich chwil, którzy przeszliśmy przez dobre i złe momenty, jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Przede wszystkim jest to niesamowita przyjemność. Bycie na szczycie w takiej formie, w jakiej jesteśmy teraz, jest czymś wyjątkowym - dodał.

Swoich emocji nie ukrywał też bramkarz Emiliano Martinez - bohater nie tylko tej serii rzutów karnych w finale, ale również "jedenastek" w ćwierćfinale z Holandią.

Reklama

Dzisiaj cierpieliśmy. Dwa kiepskie strzały i rywale wyrównali. Później dostali kolejny rzut karny i znów doprowadzili do remisu. Dzięki Bogu później zrobiłem to, o czym marzyłem - powiedział Martinez.

Nie mogłem sobie wymarzyć innych mistrzostw świata niż te. Podczas rzutów karnych byłem spokojny - dodał golkiper.

Sporo pochwał w trakcie turnieju zebrał pomocnik Rodrigo De Paul, zwłaszcza za ogromną pracę na rzecz drużyny.

Nigdy tego nie zapomnę. Musieliśmy cierpieć, ale zasłużyliśmy na zwycięstwo. Pokonaliśmy ostatnich mistrzów świata. To radość, której nie mogę wyrazić słowami. Jestem dumny, że urodziłem się w Argentynie, a dziś jesteśmy na szczycie, jesteśmy najlepsi - podkreślił De Paul.