Kriechmayr zwyciężył w tej konkurencji w PŚ po raz czwarty, a w sumie w cyklu na najwyższym stopniu podium stał 10-krotnie. Pozostałe triumfy odniósł w supergigancie.
Były protesty
Start Austriaka w Wengen w piątek i w sobotę długo stał pod znakiem zapytania, ponieważ do niedawna przebywał on w izolacji z powodu pozytywnego testu na COVID-19. Reguły zabraniają udziału w zjeździe, o ile nie uczestniczyło się przynajmniej w jednym z dwóch poprzedzających go treningów, ale Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) postanowiła zrobić wyjątek od tej zasady.
Nie podjęliśmy tej decyzji dlatego, że dotyczy ona pana Kriechmayra, mistrza świata, który już wcześniej tu zwyciężył (w 2019 roku - PAP). Mogliśmy zachować się tak w stosunku do każdego narciarza, bo żyjemy w skomplikowanych czasach pandemii - bronił się dyrektor zawodów FIS Markus Waldner.
Dopuszczenie Austriaka do rywalizacji wywołało wiele sprzeciwów, przede wszystkim ekip ze Szwajcarii i z Francji. W piątek Kriechmayr zajął 12. miejsce, dzień później był już najlepszy.
Janka zakończył karierę
Prowadzenie w klasyfikacji zjazdu objął Paris, który wyprzedził dotychczasowego lidera Norwega Aleksandra Aamodta Kildego oraz Austriaka Matthiasa Mayera. Różnice punktowe są jednak niewielkie - tylko 40 dzieli Włocha i zajmującego szóste miejsce Odermatta.
Po raz ostatni w karierze wystartował w sobotę Szwajcar Carlo Janka, który nie zdołał jednak ukończyć swojego przejazdu. Mistrz świata w slalomie gigancie z 2009 roku i Zdobywca Kryształowej Kuli rok później wycofuje się z zawodowego sportu z powodów zdrowotnych.
Na niedzielę w Wengen zaplanowana jest rywalizacja w slalomie.