"W pierwszej chwili może to być trudne. To rozwiązanie dalekie od ideału, bo kibice są częścią każdego meczu, ale jeśli tak ma wyglądać powolne przejście do normalności, to popieram" - powiedziała w wywiadzie dla "Sport Bild".

Reklama

Tenisiści na korty nie wyjdą do 13 lipca. Odwołano cały sezon na trawie, łącznie z wielkoszlemowym Wimbledonem w Londynie.

"W tej chwili nawet ekspertom jest trudno przewidzieć, jak tak sytuacja dalej się potoczy. Trudno mówić o jakichkolwiek prognozach, bo sytuacja zmienia się z dnia na dzień, a powrót do normalności nie będzie trwał jeden dzień" - oceniła 32-letnia zawodniczka, która obecnie przebywa w Puszczykowie, gdzie mieszkają jej dziadkowie oraz ma własną akademię tenisa.

Ta przerwa daje jej jednak możliwość całkowitego wyleczenia kontuzji - barku i uda. Te dwa urazy spowodowały, że Kerber po raz ostatni na korcie była w styczniu, gdy odpadła w 1/8 finału Australian Open.

Pandemia koronawirusa spowodowała, że cały sportowy świat zamarł. Nie odbywają się żadne zawody, mityngi, turnieje. Zawieszone są ligi, a dwie największe imprezy 2020 roku - piłkarskie mistrzostwa Europy i igrzyska olimpijskie w Tokio - zostały przesunięte o rok. Według oficjalnych danych zainfekowanych jest ponad 1,4 mln ludzi, a zmarło ponad 82 tys.