Szef australijskiego tenisa (Tennis Australia) Craig Tiley zamierza dokładnie przyjrzeć się zaplanowanym na ten rok innym wielkoszlemowym imprezom, French Open i US Open, aby wyciągnąć wnioski z ich organizacji.

Wiadomo już na pewno, że w styczniu w Melbourne wszyscy gracze ze względu na wymagany dystans społeczny będą w bezpiecznej "bańce", liczba widzów zostanie mocno zredukowana i ograniczona prawdopodobnie do mieszkańców Australii i być może Nowej Zelandii.

Reklama

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) 12 marca ogłosiła pandemię koronawirusa, sześć tygodni po tym, jak z wielkoszlemowego triumfu na Rod Laver Arena cieszyli się Sofia Kenin i Novak Djokovic. Mecze finałowe śledziło po kilkanaście tysięcy widzów, a w przyszłorocznym turnieju trybuny mają być zajęte najwyżej w połowie. Wszyscy zagraniczni gracze po przybyciu do Australii będą się musieli poddać dwutygodniowej kwarantannie i przejść testy na obecność koronawirusa. Zostaną umieszczeni w oficjalnych bio-bezpiecznych hotelach, a na korty będą podróżować specjalnie zorganizowanym transportem.

Takie decyzję podjęliśmy w tym tygodniu - poinformował agencję AP w rozmowie telefonicznej Tiley. Na pewno nie osiągniemy rekordowego poziomu 821 tys. widzów z ubiegłego roku. Kibice będą pochodzić z Australii i ew. Nowej Zelandii, jeśli zostaną zniesione restrykcje graniczne. Kibiców z innych krajów prawdopodobnie nie będzie - dodał.

Reklama

Pandemia wymusiła wielkie zmiany w tenisowym kalendarzu. Odwołany został wielkoszlemowy Wimbledon, French Open został przełożony na 27 września - 11 października, a US Open zaplanowano na 31 sierpnia - 13 września. "Oba te turnieje będą się odbywały przy różnych ograniczeniach związanych z kwarantanną i koniecznością przeprowadzania testów. Przyjrzymy się im bardzo uważnie pod kątem opracowania różnych scenariuszy dla Australian Open - zaznaczył Tiley.

Szef australijskiego tenisa poinformował, że z powodu pandemii jego organizacja musiała zwolnić ok. sześć procent z 450 pełnoetatowych pracowników. Obecnie sytuacja jest trudna, a w stanie Victoria już 21 dni z rzędu utrzymuje się trzycyfrowa liczba nowych infekcji. Z tego powodu Melbourne i sąsiednie hrabstwo są w trakcie sześciotygodniowej blokady, a wychodzenie na ulicę jest możliwe tylko w maseczkach.

Reklama

Oczywiście to nie jest idealna sytuacja, ale wierzę, że da pozytywne rezultaty - podkreślił Tiley. Zapewnił, że jest w stałym kontakcie z australijskimi tenisistami, a plany występu w Paryżu i Nowym Jorku są ich "osobistą decyzją". "Cokolwiek postanowią, będziemy ich wspierać. Wiem, że wszyscy chcą grać w US Open i French Open i są w tym nieugięci. Muszą jednak otrzymać pozwolenie na opuszczenie Australii, rozważyć możliwy 14-dniowy okres kwarantanny po powrocie i to, jak wpłynie to na ich harmonogram szkoleń. Czy będą mogli łatwo dostać się z Nowego Jorku do Paryża? Niektórzy są bardziej zaniepokojeni, inni mniej" - przyznał.

Obecnie nie jest łatwo opuścić Australię ani do niej przyjechać. Główna krajowa linia lotnicza Quantas odwołała wszystkie międzynarodowe rejsy do końca października.

Tiley uważa, że szczęśliwie udało się rozegrać ostatni Australian Open, zanim ogłoszono pandemię. Ale tegoroczny turniej też nie był pozbawiony problemów. Poważne pożary pobliskiego buszu spowodowały pewne opóźnienia w turnieju kwalifikacyjnym i wpłynęły na jakość powietrza. Mieliśmy zespół zarządzania kryzysowego powołany w sprawie pożarów buszu. Nie wiedzieliśmy, że dwa miesiące później będziemy musieli powołać podobny z powodu koronawirusa - zakończył.

Przyszłoroczny Australian Open ma się rozpocząć 18 stycznia.