26-latka z Tallina, która zajmuje 28. pozycję w światowym rankingu, czyli jest sklasyfikowana 20 miejsc niżej niż Świątek, na razie na kortach Flushing Meadows radzi sobie świetnie. W dwóch pojedynkach singlowych straciła raptem osiem gemów i robi lepsze wrażenie niż targana emocjami Polka, która w potyczce z Francuzką Fioną Ferro w drugiej rundzie musiała pokonać poważny kryzys.

Reklama

Trzy mecze, dwie porażki Polki

Kontaveit startuje w US Open po raz siódmy. Dotychczas dwukrotnie - w debiucie w 2015 roku i ostatniej edycji - dotarła do 1/8 finału.

Z Polką zmierzyła się dotychczas trzykrotnie i odniosła dwa zwycięstwa - w Cincinnati w 2019 roku i ubiegłorocznym Australian Open w Melbourne, gdzie docierając do ćwierćfinału odnotowała najlepsze osiągniecie w Wielkim Szlemie.

Reklama

W tym roku stanęły naprzeciw siebie na tym samym co obecnie etapie French Open i w Paryżu górą była 20-latka z Raszyna, choć pierwszy set był bardzo wyrównany i zakończył się tie-breakiem, a w drugim już wyraźnie dominowała Świątek.

Nie sądzę, żeby pałała żądzą rewanżu za mecz w Paryżu. Ja też nie będę myśleć o tamtym starciu, bo teraz jest inny turniej i inne warunki. Ona zresztą gra świetnie. Wygrała turniej w Cleveland i dwa mecze tutaj. Muszę sobie poradzić z presją bycia faworytką, ale to jest dla mnie nowość, przez co nie jest łatwo. Cały czas się uczę, nie przeżyłam na korcie jeszcze wszystkiego - zaznaczyła podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego.

Została już tylko Świątek

Mecz wyznaczano jako drugi w sobotę na Grandstand, mogącej pomieścić 8125 widzów trzeciej co do wielkości arenie kompleksu Flushing Meadows. Zawodniczki pojawią się na korcie ok. godz. 19-20 czasu polskiego.

Świątek, ostatnia z biało-czerwonych, która pozostała w rywalizacji singlowej, ma szansę na pierwszy w karierze awans do 1/8 finału nowojorskiej imprezy. Gdyby do tego doszło, zmierzy się w kolejnej rundzie z mistrzynią olimpijską z Tokio Szwajcarką Belindą Bencic (nr 11.) albo reprezentantką gospodarzy Jessicą Pegulą (23.).