Tylko trzy miasta złożyły wymagane dokumenty w konkursie na organizatora zimowych igrzysk w 2018 roku – Annecy, Monachium i koreańskie Pyeongchang. To najmniej chętnych od 1988 roku i igrzysk w Calgary. Potencjalnych gospodarzy odstraszają nie tylko wydatki na budowę nowych obiektów według wymogów MKOl, ale i na zabezpieczenie praw marketingowych sponsorów międzynarodowego komitetu.

Reklama

Vancouver wydało ponad 2 mld dolarów kanadyjskich na budowę aren i rozwój infrastruktury. Dodatkowe 200 mln wyda na samą ochronę podczas igrzysk. Władze miasta szacują, że z tej kwoty zwróci się maksymalnie 1 mld dolarów. Reszta przepadnie.

Ale krytykom nie tylko o finanse chodzi. Również o zasady i szeroko pojętą wolność. W „Instrukcji dla kandydatów na organizatorów XXI Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2010” czytamy: Symbol Olimpijski oraz wyrażenia „olimpijski”, „olimpiada” i „olimpijskie motto” muszą być w ten sposób prawnie chronione przez organizatorów oraz władze polityczne, aby usatysfakcjonowało to MKOl.

A satysfakcja MKOl to mniej więcej to samo, co satysfakcja jego sponsorów. Dlatego władze Vancouver musiały wykupić całą powierzchnię reklamy zewnętrznej w jednej z dzielnic miasta. Chodzi o to, aby firmy, które rywalizują z koncernami będącymi sponsorami igrzysk, nie mogły eksponować swojego logo podczas zawodów. Tylko w latach 2005 – 2008 Coca-Cola, Visa, Panasonic, Samsung czy McDonald’s wpłaciły na konto MKOl 866 mln dolarów. Dyrektorzy Visa wychodzą z założenia, że skoro płacą ciężkie miliony za możliwość bycia oficjalnym sponsorem igrzysk, to nie chcieliby, aby na przykład MasterCard wykupił sobie jednorazowo tysiąc banerów w Vancouver i miał podobną ekspozycję w światowych mediach, tylko mniejszym kosztem.

Reklama

W przeszłości był to spory problem dla MKOl. W 1984 roku na igrzyskach w Los Angeles oficjalnym sponsorem była firma Converse. Jej rywal, Nike, wypełnił kilkadziesiąt muralów w całym mieście. Według późniejszych badań 42 proc. respondentów uważało, że to właśnie Nike była sponsorem igrzysk. Podobna sytuacja miała miejsce w 1992 roku w Barcelonie, gdzie oficjalnym sponsorem była Visa. American Express wypuścił w tamtym czasie reklamę ze sloganem: „Nie potrzebujesz Vizy, aby odwiedzić Hiszpanię”.

Czytaj dalej >>>



Reklama

MKOl wprowadził więc specjalny program mający chronić jego sponsorów. Pośrednio, bo przez komitet organizacyjny igrzysk w Vancouver (VANOC) wpłynął na kanadyjskich polityków, aby ci dali działaczom VANOC specjalne plenipotencje. W czasie trwania imprezy po mieście będzie chodzić 60 inspektorów, którzy będą sprawdzać, czy wszyscy spełniają zakaz o „nieużywaniu nieautoryzowanych znaków”. Może dojść do takich absurdów, że jeśli mieszkaniec Vancouver wywiesi na swoim balkonie flagę z logo Pepsi (rywali Coca-Coli), może otrzymać nawet 10 tys. dolarów mandatu!

Mieszkańcy Vancouver świadomi tego, że w ostatnich latach ich miasto otrzymało status najszybciej rozwijającego się miasta w Ameryce Płn., ponieważ podobno nigdzie indziej w Kanadzie publiczne pieniądze nie są w takim stopniu wydawane dla dobra obywateli, powątpiewają, czy był sens wydawać miliardy na nowy odcinek autostrady, nową kolejkę czy tunel w skale – tylko po to aby zadowolić MKOl.

Pojawiła się koncepcja, aby zimowe igrzyska odbywały się cyklicznie w miastach, które miały już okazję być gospodarzem olimpiady. W ten sposób skończyłyby się bezsensowne wydatki. MKOl tłumaczy jednak, że to wbrew idei olimpijskiej. Przede wszystkim jednak nie podoba się to sponsorom, którym zależy na promocji na coraz to nowszych rynkach.