W porównaniu z wydatkami na sprzęt dający szanse walki o zwycięstwo nagrody pieniężne dla najlepszych zawodników każdego turnieju są śmiesznie niskie. Triumfator zawodów dostaje nieco ponad 20 tysięcy złotych, czyli mniej niż kosztuje jeden silnik. A żużlowiec, który chce liczyć się w stawce, musi mieć podczas każdego z 11 składających się na sezon turniejów do dyspozycji trzy motocykle. To wydatek rzędu 100 tysięcy złotych. Do tego dochodzą takie drobnostki jak zmieniana po każdym wyścigu tylna opona, czy komplet czterech kasków w różnych kolorach - wylicza "Fakt".

Reklama

Więcej niż na startach w Grand Prix zarabia się w lidze polskiej czy szwedzkiej. By nie dopłacać do interesu, debiutujący w cyklu Kasprzak (do tej pory startował w kilku zawodach z dziką kartą) musi systematycznie awansować do półfinałów i finałów. By to osiągnąć, musiałby zainwestować w sprzęt pół miliona złotych... Jeśli nie, na torach przyjdzie mu oglądać plecy bogatszych i szybszych rywali.

Nic więc dziwnego, że niektórzy zawodnicy poważnie zastanawiali się nad potwierdzeniem udziału w rywalizacji o mistrzostwo, a Billy Hamill w 2003 roku zrezygnował ze startów w Grand Prix, bo nie było go na to stać. Na szczęście dzięki pomocy swoich sponsorów Kasprzak nie musiał podejmować takiej decyzji. Drużynowy mistrz świata pieczołowicie przygotowuje się do pierwszych zawodów tego sezonu. Już w marcu kilka tygodni przed Grand Prix Słoweni przez dwa dni trenował na torze w Krsku.