"Nasz dzień na mistrzostwach zaczyna się o ósmej rano. Krzysio jest młodszy, więc śpi dłużej ode mnie" - śmieje się Buczak. "Za to kończymy pracę często nawet o drugiej w nocy, bo po meczu każdy zawodnik musi obowiązkowo przejść przez nasze ręce. Oczywiście nie każdy wymaga tyle samo pracy. Najwięcej czasu spędzają na naszych stołach najstarsi i najwięcej grający piłkarze. Prawie wszystkich już świetnie znamy i wiemy, co jest komu potrzebne" - dodaje Rudomina.

Reklama

Pracę Nowaka, Buczaka i Rudominy doceniają wszyscy gracze. "Bez nich nic byśmy nie osiągnęli. Na mistrzostwach w Niemczech nasz medal to w ogromnej mierze ich zasługa" - mówi Krzysztof Lijewski.

"Teraz mamy praktycznie tyle samo roboty, co wtedy. Ale w Niemczech dokuczały nam głównie choroby, a w Chorwacji zmagamy się z kontuzjami. Ale radzimy sobie. W końcu naszą dewizą jest: niemożliwe nie istnieje” - mówi z uśmiechem Nowak.

Dodatkową rolą fizjoterapeutów jest odstresowywanie zawodników. "Staramy się ich wyluzować psychicznie. Obaj jesteśmy pogodnymi facetami, podobnie zresztą jak Maciek. Czasem opowiemy dowcip, pożartujemy. Ale często rozmawiamy też o sprawach zupełnie nie dotyczących piłki ręcznej. Gracze zwierzają nam się ze swoich prywatnych spraw, problemów. Jesteśmy ich powiernikami. Wiadomo, że podczas długiego zgrupowania czy turnieju czasem chce się z kimś pogadać, a telefon do rodziny nie zawsze wystarcza. To jest rola nie tylko nas, ale wszystkich fizjoterapeutów pracujących ze sportowcami" - mówi Buczak.

Reklama