W Brazylii popularniejszy od Senny jest tylko Pele. "Do Pelego nie porównujemy nikogo" - mówi Josef. "To megagwiazda. Ale między nim a Senną jest zasadnicza różnica. Senna jest uwielbiany przez ludzi, a Pelego nie lubi nikt. Szanują go, podziwiają, ale nie lubią. Jest bogaczem i żyje jak bogacz. Zrobił się arogancki i nieprzyjemny. Tego u nas nikt nie akceptuje. Kilkanaście dni temu zmarła jego córka. Jedyna córka, do której zresztą nie chciał się przyznać, dopiero badania DNA potwierdziły jego ojcostwo. Miała raka piersi. On nigdy jej nie wspierał, nie pomagał. Możesz sobie wyobrazić, że nawet nie przyszedł na jej pogrzeb" - opowiada Josef.

Senna zginął 1 maja 1994 r. na torze Imola. Ujęcia archiwalnego filmu pokazują uśmiechniętego Ayrtona na trzy godziny przed wyścigiem, ostatnim w jego karierze. Potem skupionego, już w bolidzie, tuż przed startem. I sam wyścig. Senna wjeżdża w zakręt Tamburello, wypada z toru, jego samochód uderza w bandę. Brazylijczyka zabiera śmigłowiec, w padoku i na trybunach szok.

"Jak chcesz, to pojedziemy na cmentarz na grób Senny" - mówi Josef, taksówkarz wiozący mnie na tor Interlagos w Sao Paulo. "On jest naszym bohaterem, każdy będzie go pamiętał nawet za 100 lat" - dodaje. Senna jest pochowany na prywatnym cmentarzu Morumbi dla bogatych ludzi, w odległej od centrum dzielnicy Sao Paulo. Nie łatwo tam trafić. Josef klnie, bo co chwila gubi drogę. W końcu dojeżdżamy cichą alejką do bramy.

Żadnych nagrobków, żadnych pomników. Gładko przystrzyżona trawa, na samym środku rośnie drzewo ipe, które zimą kwitnie na purpurowo. Tuż pod nim grób numer 0011, w którym pochowany jest Senna. Na małej, mosiężnej tabliczce wygrawerowano jego nazwisko, datę urodzin i śmierci oraz napis: "Nic nie powstrzyma mnie od miłości do Boga". Przy tabliczce ktoś postawił butelkę szampana, bo Brazylijczyk podobno lubił ten trunek.

Do grobu Senny pielgrzymki kibiców ciągną przed każdym wyścigiem o Grand Prix Brazylii. Ludzie zostawiają kwiaty, kartki z życzeniami, robią zdjęcia. Słychać rozmowy w wielu językach. "Kiedy Senna zmarł, w Brazylii zapanowała żałoba" - mówi Josef. W dniu pogrzebu blisko 20-milionowe Sao Paulo było sparaliżowane. Nikt nie poszedł do pracy. Trumnę wystawiono w kaplicy w publicznym parku. Okryto brazylijską flagą, postawiono na niej kask. Kolejki były ogromne, każdy chciał go zobaczyć, pożegnać. Ludzie płakali, słychać było salwy honorowe. Przyleciał Alain Prost, wielki rywal Senny, który do końca zastanawiał się, jak przyjmą go Brazylijczycy. Przez kilka dni wszystkie mecze piłki nożnej zaczynano minutą ciszy.

Po 12 latach Senna nadal jest bohaterem Brazylijczyków. Na Interlagos, przed ostatnim wyścigiem sezonu 2006, większe owacje od kończącego karierę Michaela Schumachera dostał tylko Bruno Senna, siostrzeniec Ayrtona (też kierowca wyścigowy). Kiedy pojawił się w padoku, kibice wstali z miejsc i zaczęli klaskać. "Ayrton nie jest pamiętany tylko za to, co zrobił w Formule 1. On był wzorem dla bardzo wielu ludzi" - mówi DZIENNIKOWI Bruno, łudząco podobny do Ayrtona. To dziwne, ale kibice z całego świata czuli się z nim w jakiś sposób związani. Nawet w bardzo odległych miejscach od Brazylii, np. w Japonii. I w Polsce.

No właśnie. Bruno pamięta, że Ayrtona nigdy nie było w domu. Ciągle w podróży. "Najlepiej pamiętam go ze świąt i z wakacji. Lubiłem z nim przebywać, a on lubił spędzać czas z rodziną. Chcę, tak jak on, zostać mistrzem F1. Jeżeli będę miał szczęście, to trafię tam za dwa, trzy lata. Wtedy znowu będę rywalizował z Kubicą. Znamy się, ostatni raz startowaliśmy razem w Macau w zeszłym roku. Jestem bardzo zadowolony, że Robert dostał się do F1. Radzi sobie znakomicie.











Matka Bruna, a siostra Ayrtona, zaangażowana jest w działalność "Ayrton Senna Foundation". "Pomagają biednym dzieciom, których w Brazylii jest mnóstwo. Senna zawsze dzielił się swoimi pieniędzmi, dlatego jest tak kochany" - wyjaśnia Josef. Został milionerem, a mimo to nie zapomniał o potrzebujących.