Sąd skazał żużlowca na karę grzywny w wysokości 80 tys. złotych oraz pokrycie kosztów sądowych.
Wyrok miał zapaść już w marcu, jednak wówczas sędzia Jakub Kościerzański tłumaczył, że konieczne jest przeprowadzenie dodatkowej konfrontacji Tomasza Golloba z jednym ze świadków. Po konfrontacji sąd poprosił strony o wygłoszenie mów końcowych.
Prokurator Witold Kujawa oskarżający Tomasza Gollob zażądał roku i dwóch miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz zapłaty grzywny w wysokości 30 tys. złotych. Obrońca żużlowca mecenas Tomasz Urbański prosił o uniewinnienie.
Sędzia Jakub Kościerzański ogłosił wyrok uznający Tomasza Golloba za winnego.
Żaden z dowodów pośrednich analizowanych osobno w oderwaniu od wszystkich analizowanych łącznie nie wskazuje na winę oskarżonego. Jednak, gdy te wszystkie dowody zestawi się w całość, wypływa z nich tylko jeden, słuszny wniosek odnośnie sprawstwa i winy oskarżonego. Te dowody układają się w logiczną całość i wskazują, że oskarżony jako główny pożyczkobiorca, beneficjent tego wsparcia finansowego o którym mowa w zarzutach wymienionych w akcie oskarżenia, a ostatecznie przypisanych w wyroku oskarżonemu, miał interes w tym, aby posłużyć się podrobionym podpisem żony w sytuacji kiedy już wówczas istniał między małżonkami konflikt i można wnioskować, że żona nie wyraziłaby zgody na zaciągnięcie tych zobowiązań - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Kościerzański.
Oskarżenie padło ze strony żony żużlowca Brygidy, która twierdziła, że Tomasz Gollob w latach 2003 - 2007 wyłudził w jednym z banków w sumie 800 tysięcy złotych posługując się dokumentami z podrobionymi podpisami żony. W trakcie procesu Brygida G. odmówiła jednak składania wyjaśnień.
Tomasz Gollob i jego obrońca nie chcieli komentować wyroku. Sprawa zakończyła się po półtorarocznym procesie.