DZIENNIK odwiedził piłkarza w jego domu w Hajfie, gdzie mieszka z żoną Iwoną oraz dwójką synów - Mateuszem i malutkim Tobiaszem. Kontrast między szarym warszawskim Ursynowem, gdzie poprzednio mieszkała rodzina Surmów, a położoną nad Morzem Śródziemnym słoneczną i kolorową Hajfą jest gigantyczny.

Reklama

"Dla mnie na początku było szokiem, że we własnym ogrodzie mam cytryny i drzewo bananowca. Jeszcze bardziej się zdziwiłem jak któregoś dnia zobaczyłem, że pod mój ogród podchodzą dziki i łasice. Ktoś nam później wytłumaczył, że w lasach otaczających Hajfę były pożary i zwierzęta przeniosły się do parków i zielonych terenów miasta" - opowiada Surma.

Na początku przybyszom z Polski wszystko się podobało: "Nie mogłem się nachwalić ich jedzenia" - wspomina były legionista. "Pita, humus i inne sosy, oliwki przyrządzane na wiele różnych sposobów, grillowane warzywa. Wszystko mi bardzo smakowało. Ale ile można to jeść? Okazało się, że zdobycie czegoś innego wymaga sporo zachodu. Jestem tu już pół roku i wciąż wszędzie częstują mnie pitą, humusem... Dziwię się, że tu niemal w ogóle nie je się ryb. Owoce morza też są niemal nie do kupienia, bo to potrawa niekoszerna" - tłumaczy.

"Któregoś dnia chciałam kupić pizzę mrożoną, by wreszcie zjeść coś innego. Szukałam po wszystkich marketach czegoś z szynką, bekonem, czymkolwiek. Nagle mnie olśniło, że łączenie mięsa z białkiem jest niekoszerne i takiej normalnej pizzy w sklepie nie znajdę" - dodaje Iwona Surma. "Żeby kupić coś innego muszę jeździć do dzielnicy arabskiej, no ale tam też europejskiego jedzenia nie mają" - żali się DZIENNIKOWI.

Reklama

Hajfa jest najbardziej uprzemysłowionym miastem w Izraelu. Drużyna Surmy - Hapoel Bnei Sachnin - do której Polak został wypożyczony po tym jak nie znalazł miejsca w składzie Maccabi Hajfa, tradycyjnie jest zespołem, w którym występuje wielu Arabów.

Przez to na meczach często są ekscesy chuligańskie. "Jak jedziemy na mecz do Jerozolimy, to jest naprawdę gorąco. Każde dotknięcie futbolówki przez któregokolwiek z arabskich piłkarzy jest od razu kwitowane głośnymi gwizdami i buczeniem. Po jednym z naszych meczów w Jerozolimie stadion Beitara został zamknięty, właśnie za rasistowskie okrzyki" - opowiada Surma.

"Oprócz tego w naszej drużynie gra jeden Ukrainiec i Amerykanin, i to z nimi głównie utrzymuję kontanty. Arabowie są bardzo sympatyczni, ale ciężko mi zrozumieć ich mentalność. To co dzieje się w naszej szatni trudno mi opisać. Chyba kiedyś nagram te wrzaski. Nie rozumiem, jak można tak hałasować, jak robią to moi arabscy koledzy z zespołu. Oni nie umieją ze sobą rozmawiać inaczej, niż krzycząc. Chyba potrzebują też ciągłego kontaktu fizycznego, bo cały czas się poszturchują, poklepują, dają sobie kuksańce. Nie jestem przyzwyczajony do takiego zachowania" - śmieje się Surma.

Reklama

W Hajfie nie odczuwa się takiego napięcia, jak chociażby w Jerozolimie, gdzie co dwa kroki można spotkać uzbrojonych żołnierzy. Miasto sprawia raczej wrażenie zielonego kurortu nad ciepłym morzem.

"U nas jest spokojnie. Trudno odczuć, że Izreal jest w ciągłym konflikcie z całym niemal światem arabskim. Choć w zeszłym roku jakieś 30 kilometrów od Hajfy spadł pocisk wystrzelony z terenu Libanu z katiuszy domowej roboty. Od razu pojawiły się zwiększone patrole policji i wojsko. Wtedy naprawdę się przestraszyłem. Izraelska armia szybko zareagowała na tę prowokację i Libańczycy jeszcze długo będą odbudowywać swój kraj, po akcji odwetowej. Ciekawostką jest też pokój mojego syna Mateusza - zobaczcie, jakie ma grube ściany. To jest normalny bunkier, który jest tu w każdym domu i mieszkaniu" - pokazuje nam Surma.

Co ciekawe, żeby wejść do jego mieszkania trzeba... zejść trzy piętra po schodach. Hajfa położona jest na zboczach biblijnej góry Karmel. Mieszkanie Surmy jest na najniższym piętrze, usytuowanego na wzgórzu budynku.

Mimo wszystko, Łukasz nie czuje się w Izraelu najlepiej i planuje latem wrócić do Polski. "Skończy mi się wypożyczenie, a w Maccabi nie mam żadnych szans na grę. Trener powiedział mi, że nie widzi dla mnie miejsca w składzie i raczej zdania nie zmieni. Na pozycji defensywnego pomocnika próbowali już kilku piłkarzy i żaden mu nie przypadł do gustu. Kosztowałem Maccabi jakieś grosze więc bez żalu mnie wypożyczyli do Bnei Sachnin. W lidze idzie nam całkiem nieźle, ale ja nie do końca mogę się tu odnaleźć. W przeciwieństwie do żony, której bardzo podoba się w Izraelu. Ja jednak wolę znaleźć nowy klub w Polsce, a nie tutaj" - zapowiada Surma.