Polityka nierozerwalnie wiąże się z wielkim sportem. Jakie są rekomendacje polskiego rządu dla związków sportowych, drużyn, zawodników w świetle ostatnich decyzji Kremla podjętych wobec Ukrainy?

Stoimy na stanowisku, że polscy sportowcy nie powinni uczestniczyć w zawodach czy rozgrywkach, które odbywają się na terytorium Federacji Rosyjskiej. Uważamy, że uczestnictwo w takiej rywalizacji międzynarodowej bez wątpienia będzie wykorzystane przez reżim Władimira Putina do uwiarygodniania się wobec społeczeństwa rosyjskiego. Mówiąc wprost, jeżeli sportowa społeczność międzynarodowa weźmie udział w mistrzostwach świata siatkarzy w tym roku, to władze na Kremlu wykorzystają to jako legitymizację swoich działań. Podobne zasady powinny obowiązywać we wszystkich dyscyplinach.

Reklama

W mediach społecznościowych napisał pan, że sankcje nałożone na Rosję powinny objąć również rosyjski sport. Na czym to dokładnie powinno polegać?

Absolutne minimum to odebranie Rosji prawa do organizacji wszystkich imprez rangi mistrzowskiej i zawieszenie rywalizacji na terenie Federacji Rosyjskiej. Do tego zaliczam również mecz barażowy Rosja - Polska w piłce nożnej wyznaczony na 24 marca w Moskwie. To spotkanie powinno odbyć się na terenie neutralnym.

- Wyjaśnię od razu, jaki cel temu przyświeca. Sankcje gospodarcze bezpośrednio być może uderzają w kilkudziesięciu najbogatszych Rosjan. Społeczeństwo rosyjskie albo ich nie zauważy i w większości pewnie nie odczuje, albo nawet nie zostanie poinformowane o ich nałożeniu. Trudno będzie jednak ukryć, bez kosztów społecznych, odebranie finału piłkarskiej Ligi Mistrzów, mistrzostw świata w siatkówce czy chociażby rozegrania w Moskwie wspomnianego meczu barażowego.

- Sport w Rosji cieszy się powszechnym zainteresowaniem. Nawet jak ktoś nie jest kibicem, to przeważnie wśród najbliższych czy znajomych ma osobę interesującą się sportem. Taka informacja szybko dotrze do Rosjan. To będzie wyraźny sygnał, że działania Władimira Putina nie są akceptowane przez społeczność międzynarodową. Bojkot sportowy może być bardziej skuteczny niż sankcje gospodarcze.

Polski Związek Piłki Nożnej zwrócił się już do FIFA o pilne wyjaśnienie kwestii związanych z organizacją marcowego meczu w Moskwie. Jeszcze wcześniej, bo 6 marca, polskie piłkarki ręczne mają zaplanowany w Astrachaniu mecz z Rosją w eliminacjach mistrzostw Europy. Jeżeli jednak międzynarodowe władze sportowe nie zmienią lokalizacji spotkań, to mimo wszystko nasze reprezentacje powinny tam pojechać?

Musimy robić wszystko co w naszej mocy, wykorzystując narzędzia dyplomatyczne, formalne i nieformalne, aby taka decyzja nie została podjęta. Jeżeli jednak zostaniemy postawieni przed takim wyborem, to stoję na stanowisku, że nie powinniśmy tych meczów rozegrać na terytorium Federacji Rosyjskiej. Dodam, że siatkarze Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle mają w połowie marca w Moskwie zagrać ćwierćfinał Ligi Mistrzów w Moskwie. Na bieżąco dostajemy ze związków sportowych informacje o planowanych imprezach w Rosji. Na szczęście nie ma ich zbyt dużo.

Trzeba mieć jednak świadomość, że konsekwencją mogą być walkowery nałożone na polskie drużyny.

To mogą być trudne decyzje. Są jednak rzeczy ważne i ważniejsze. Dziś stoimy przed zagrożeniem absolutnie najwyższej wagi. Sprawa dotyczy naszego bezpieczeństwa w dłuższej perspektywie. Materializuje się to, o czym mówiono w kontekście rosyjskich działań od lat. Nałożenie walkowerów przez międzynarodowe federacje byłoby mocno niepokojące. Gdybyśmy mieli jednak położyć na jednej szali walkower, a na drugiej naszą wiarygodność i bezpieczeństwo, to niewątpliwie przeważa ta druga opcja.

Rozumiem, że jeżeli mimo wszystko doszłoby do tych spotkań, to absolutny brak rekomendacji zostałby wydany pod adresem polskich kibiców, którzy zwłaszcza w piłce nożnej są bardzo mobilni.

Zdecydowanie tak.

Reklama

Jest pan po rozmowach z premierem Mateuszem Morawieckim i prezesem PZPS Sebastianem Świderskim, aby Polska zorganizowała w tym roku mistrzostwa świata siatkarzy, które wcześniej przyznano Rosji.

Jeżeli pojawiłaby się taka sytuacja, że federacja światowa tłumaczyłaby konieczność rozegrania tej imprezy w Rosji brakiem alternatywy, to my właśnie taki akces przedstawiamy. Z premierem Morawieckim rozmawiałem o gwarancjach finansowych, a z prezesem Świderskim o możliwościach logistycznych dotyczących tej imprezy. Od obu panów otrzymałem pozytywne odpowiedzi.

Był pan gościem na igrzyskach w Pekinie. Startowało tam wielu rosyjskich sportowców, ale nie pod narodową flagą, a jako reprezentanci Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Czy dało się odczuć, że Rosjanie są inaczej traktowani przez szeroką rozumianą rodzinę olimpijską?

Nie. Igrzyska olimpijskie są świętem sportu. Zawsze były kojarzone z pokojem. Tradycyjnie na czas igrzysk wojny ustawały. Ze strony sportowców czy też działaczy żadnego ostracyzmu wobec sportowców z Rosji nie było. Chciałbym podkreślić, że nasza propozycja dotycząca siatkówki nie jest w nich wymierzona. Chodzi oto, aby kwestie popularności sportu nie były wykorzystywane przez reżim Putina do budowania poczucia legitymizacji jego działań w społeczności międzynarodowej.

Czego najbardziej obawia się pan rozpatrując wyłącznie kwestie sportowe?

Obawiam się, że w niektórych federacjach rachunek finansowy może wygrać ze zdrowym rozsądkiem i poczuciem bezpieczeństwa. To tylko zachęci reżim Putina do eskalacji działań wojennych, co może stanowić zagrożenie potencjalnie dla nas wszystkich.