Związkowcy żądają wyższych płac. Do rozproszenia grupy kilkuset osób policja użyła gazu łzawiącego. Nad demonstrującymi krążą helikoptery. Prezydent Brazylii Dilma Rousseff zapowiedziała, że nie pozwoli, by agresywne demonstracje zakłóciły piłkarskie mistrzostwa.
Od kilku w Sao Paolo, największym brazylijskim mieście nie działa kolejka podziemna. Pracownicy metra domagają się ponad 12-procentowej podwyżki. Sąd uznał strajk za nielegalny i nałożył na związki zawodowe karę w wysokości około 140 tysięcy złotych za każdy dzień jego trwania. Rządzący miastem gubernator stanu Geraldo Alckmin zagroził, że zwolni pracowników, którzy nie przyjdą do pracy.
Aglomeracja Sao Paulo jest zamieszkiwana przez 21 milionów osób, w większości uzależnionych od transportu publicznego, szczególnie podziemnej kolejki. Ogromnym problemem są wielokilometrowe korki, a strajk pracowników metra dodatkowo pogarsza sytuację.