Problemy Drabika zaczęły się od kontroli antydopingowej podczas zeszłorocznego finału ekstraligi. Żużlowiec sam przyznał wówczas, że złamał prawo, bo zastosował większą objętość kroplówki niż dopuszczono.

Reklama

Sprawa się skomplikowała, kiedy na początku lutego zawodnik złożył wniosek o przyznanie zgody na przyjęcie infuzji dożylnej o większej objętości ze względu na zły stan zdrowia. Stało się to jednak dopiero pięć miesięcy od zdarzenia, a prawo mówi, że należy to uczynić bezzwłocznie po kontroli. Gdyby POLADA (Polska Agencja Prasowa) przychyliła się do wniosku, Drabik uniknąłby jakiejkolwiek kary.

W czwartek miał się pojawić oficjalny komunikat w tej sprawie, ale tak się nie stało, bo żużlowiec zwrócił się z prośbą o nie podawanie informacji do wiadomości publicznej.

"Decyzja w sprawie zapadła, ale potwierdzam, że na wniosek zainteresowanego została utajniona. Nic więcej nie mogę powiedzieć" - przyznał w rozmowie z PAP dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej Michał Rynkowski.

Jeżeli decyzja nie jest pomyślna dla Drabika, przysługuje mu jeszcze prawo do odwołania. Dopiero po jego negatywnym rozpatrzeniu sprawą będzie mógł się zająć Panel Dyscyplinarny, który podejmie decyzję o ewentualnej karze. Do tego momentu zawodnik nie jest zawieszony i może brać udział w zawodach.

Sprawa najprawdopodobniej rozstrzygnie się dopiero w marcu. Pierwszy mecz w nowym sezonie Sparta pojedzie 3 kwietnia ze Speed Car Motor Lublin.