32-letni Nowicki (Podlasie Białystok) swój najlepszy rezultat w konkursie finałowym uzyskał w trzeciej kolejce. W finale miał jednak niesamowitą serię. W pięciu próbach przekroczył granicę 80 metrów. 82,52, które zapewniło złoto olimpijskie, to jego rekord życiowy.

Reklama

Przed finałem wielokrotnie powtarzał, że najważniejsze jest dla niego, aby dwaj Polacy wrócili z medalami z Tokio w rzucie młotem. Tak też się stało.

Jego rówieśnik Fajdek (AZS AWF Katowice) posłał młot najdalej w piątej próbie. 81,53 w przedostatniej kolejce pozwoliło mu na wywalczenie brązowego medalu. Męczący się w eliminacjach Polak pokazał, że jest w stanie pokonać "olimpijskie demony" i stanąć na podium najważniejszej sportowej imprezy na świecie.

Trwa ładowanie wpisu

Najbardziej się cieszę ze zrobienia "życiówki" na docelowej imprezie. Medal dodatkowo. Czego chcieć więcej - mówił po finale w wywiadzie dla TVP Nowicki, który mimo największego sukcesu w karierze zachował niezwykłą skromność.

Reklama

Podopieczny Malwiny Wojtulewicz-Sobierajskiej chwalił koło przygotowane przez organizatorów, pogodę i całą otoczkę finału. Mam nadzieję, że to nie jest ostatni taki konkurs w moim wykonaniu - dodał.

Fajdek przyznał, że czuje po zdobyciu medalu "ogromną ulgę". Nie krył jednak pewnego rodzaju rozczarowania, bo przyznał, że jest przygotowany na 84 metry. W pierwszych czterech rzutach za bardzo chciałem i kosztowało mnie to wiele energii. W tych okolicznościach cieszę się z brązowego medalu. Media nie będą miały o czym gadać. Żadne klątwy, żadne pierdoły. Chciałem złoty, ale Wojtek zrobił to idealnie i wstyd byłoby mu to zabierać. Dwa razy pojadę jeszcze na pewno na igrzyska, a jak będę nienormalny, to trzy - powiedział brązowy medalista.

Dziękował Szymonowi Ziółkowskiemu, który rok temu został jego szkoleniowcem i doprowadził go na wymarzone, olimpijskie podium.

Reklama

Drugie miejsce zajął - dość niespodziewanie - Norweg Eivind Henriksen - 81,58. Eksperci wymieniali go przed finałem wśród faworytów, ale na pewno nie pewniaków do podium.

Nowicki pięć lat temu w Brazylii zdobył brązowy medal igrzysk olimpijskich. Trzykrotnie stanął też na najniższym stopniu podium mistrzostw świata, a w 2018 roku został mistrzem Europy.

Fajdek to czterokrotny mistrz świata. Dotychczas na igrzyskach olimpijskich nie odniósł żadnych sukcesów. Zarówno w Londynie w 2012 roku, jak i w 2016 roku w Rio de Janeiro nie przebrnął eliminacji.

We wtorek Anita Włodarczyk po raz trzeci została mistrzynią olimpijską w tej konkurencji, a brązowy medal wywalczyła Malwina Kopron. Joanna Fiodorow była siódma.

Polacy w tej konkurencji wywalczyli więc w Tokio cztery medale - w tym oba złote. W 2000 na igrzyskach w Sydney Polacy także sięgnęli po dublet, bo złoto wywalczyli Kamila Skolimowska i Szymon Ziółkowski.

Dzięki złotemu Nowickiego w rzucie młotem oraz brązowym Fajdka w tej samej konkurencji i Patryka Dobka w biegu na 800 m polscy sportowcy osiągnęli granicę 10 medali w igrzyskach w Tokio.

Na ten dorobek składają się trzy złote - wszystkie w lekkoatletyce - trzy srebrne i cztery brązowe. Przedstawiciele "królowej sportu" zapracowali na 60 procent tej liczby.

Wcześniej w środę srebro w żeglarskiej klasie 470 zdobyły Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar.

W stolicy Japonii pozostałe dwa złota dla Polski wywalczyli Anita Włodarczyk w rzucie młotem i sztafeta mieszana w biegu 4x400 m, srebrne medale zdobyły też wioślarki w czwórce podwójnej i kajakarki w K2 na 500 m, a brązowe Malwina Kopron w rzucie młotem oraz zapaśnik stylu klasycznego Tadeusz Michalik.