Lyles, który zdobył złoty medal na tym dystansie w MŚ w Dausze, zdradził, że ostatni rok był dla niego szczególnie trudny - przyjmował i odstawiał antydepresanty. Po biegu w Tokio nie potrafił poradzić sobie z emocjami, płakał i nie chciał pomocy kolegów.

Reklama

Ktoś zapytał, dlaczego napisałem na swoim koncie na Twitterze, że biorę antydepresanty. Wiem, że jest wielu ludzi takich jak ja, którzy są zbyt przerażeni, by coś powiedzieć lub nawet rozpocząć "tę podróż". Chciałem zwrócić uwagę na ten poważny problem, skoro jestem osobą publiczną, porozmawiać z kimś o tym. Nie chcę też obudzić się pewnego dnia i pomyśleć: "Nie chcę już tu być" - powiedział w wywiadzie po biegu.

Marzeniem 24-latka w Tokio by nie tylko dublet medalowy na 100 i 200 m, ale i udział w rywalizacji olimpijskiej z bratem, także sprinterem. Nie udało się zrealizować tych planów, bo młodszy o rok Josephus nie zakwalifikował się do igrzysk.

Czasami myślę sobie: "Tu w Tokio powinien być on (brat - PAP)". Czuję, że mam wiele talentów i mogę iść w różnych kierunkach. Wybrałem biegi, bo kocham mojego brata i chciałem z nim dzielić radości - dodał.

Lyles przyznał też, że od najmłodszych lat zmagał się z problemami psychicznymi. Spokój i wyciszenie potrafił odnaleźć właśnie na bieżni.

Kiedy trenowałem, czułem, że znikają problemy i że będą mógł żyć swoim życiem – powiedział Lyles, który interesuje się sztuką, modą i muzyką. Nic mnie nie definiuje: brąz lub złoto, sport amatorski czy zawodowy. Chcę być sobą. Jestem Noah Lyles - dodał.

Nie jest jedynym sportowcem, który w ostatnim czasie opowiada o problemach z psychiką. O zmaganiach z depresją mówiły ostatnio tak słynne zawodniczki jak tenisistka Naomi Osaka czy gimnastyczka Simone Biles.