To jeden z najbardziej stromych stoków, na jakich kiedykolwiek miałam okazję startować. Mam nadzieję, że nikt z góry zdmuchnięty nie będzie, ale duża prędkość jazdy plus te porywiste podmuchy to wielkie wyzwanie, bo może być niebezpiecznie - zaznaczyła Shiffrin, która zamierza wystąpić we wszystkich pięciu konkurencjach.
Jej zdaniem wiatr to czynnik, który może rozdawać karty w walce o medale.
Pogoda zawsze ma jakiś wpływ na wyniki, ale normalnie wiatr nie odgrywa tak znaczącej roli, jaką może mieć tutaj. To dodatkowy czynnik, na który zresztą zawodnik nie ma żadnego wpływu - zauważyła.
Jej słowa znalazły potwierdzenie w sobotę, kiedy po przejazdach trzech zawodników z powodu zbyt silnego wiatru przerwano trzeci trening zjazdu mężczyzn, która to konkurencja w niedzielę zainauguruje rywalizację alpejczyków.
"Nie da się przez dwa tygodnie jeździć idealnie"
Amerykańska narciarka była najlepsza w slalomie w 2014 roku w Soczi i w gigancie cztery lata później, a w Pjongczangu wywalczyła też brąz w superkombinacji. 26-latka z Vail ma nadzieję, że w zmaganiach w Chińskim Narodowym Centrum Narciarstwa w Yanqing, do których przystąpi jako liderka Pucharu Świata, powiększy dorobek.
Szanse na to są, choć trzeba być naprawdę w niezłej dyspozycji. Trasa jest w porządku, ale wymagająca. Przy skokach trzeba będzie uważać. Przyjechałam jednak walczyć, bo sam start, który już sam w sobie jest jakimś sukcesem, nie do końca mnie zadowoli - dodała Shiffrin.
Jak przyznała, na worek medali jednak nie liczy.
Na takiej imprezie nie da się przez dwa tygodnie jeździć idealnie. To niemożliwe - podsumowała.
Pierwszy start Shifrrin - w poniedziałek w slalomie gigancie, który jest też koronną konkurencją Maryny Gąsienicy-Daniel.