Ta zima dla biało-czerwonych nie była dotychczas szczególnie udana. Skoczkowie przestali osiągać tak dobre wyniki, do jakich przyzwyczajali w poprzednich sezonach, ale odzyskali dobrą formę na igrzyskach olimpijskich. W Zhangjiakou na normalnej skoczni brąz wywalczył Dawid Kubacki, natomiast Kamil Stoch zajął szóste miejsce, a na dużej skoczni był czwarty.

Reklama

Nie tylko w ostatnich tygodniach, ale i od początku sezonu nabyłem dużo trenerskiego doświadczenia. Nikt nie chciał, żeby tak ten sezon się układał, ale z drugiej strony trener najwięcej się może z tego nauczyć. Ostatecznie okazało się, że bardzo dobrze przygotowaliśmy się do igrzysk. Od zgrupowania w Zakopanem wiedzieliśmy, że osiągnęliśmy bardzo dobry poziom - powiedział Dolezal.

Przyznał, że przeanalizował przyczynę słabszej dyspozycji podopiecznych i wyciągnął wnioski.

W pierwszym roku połączyliśmy wszystkie kadry i efekt był niesamowity. Staraliśmy się tak działać dalej, ale przez to, że chcieliśmy "pociągnąć" tych młodszych, trochę straciliśmy tych najlepszych. Do tego było za dużo trenerów. Nie twierdzę, że ktoś robił coś źle, ale zawodnicy dostawali za dużo informacji i to jest problem. Na sto procent trzeba znów podzielić kadry na A, B i inne - podkreślił.

Jego zdaniem największym wyzwaniem trenera w tak trudnej sytuacji jest zapewnienie zawodnikom spokoju i pewności, że są na dobrej drodze.

Wszyscy wiedzą, że zawodnicy byli dobrze przygotowani. Wiadomo, że z takiego kryzysu nie wychodzi się w tydzień czy dwa. Trzeba zachować chłodną głowę i nie panikować. Gdybyśmy chcieli coś zmienić, zawodnicy by to zauważyli i pomyśleli, że chyba coś źle robiliśmy. Trener musi dać ten spokój. Szliśmy dalej tą samą drogą i teraz byliśmy bardzo blisko sukcesu - zauważył.

Cała ekipa poczuła ulgę po dobrych występach Polaków na normalnej skoczni w Zhangjiakou.

Reklama

Po tym medalu na pewno było luźniej, ale z drugiej strony jest niedosyt, bo myślałem, że to wszystko ruszy. Przejście na dużą skocznię było trudne, nie spodziewałem się, że tak będzie. Oczekiwałem więcej od Piotrka (Żyły - PAP). U Dawida z dnia na dzień pojawił się problem z pozycją dojazdową. Staraliśmy się, kombinowaliśmy, niby wszystko było jasne, ale na dużej skoczni po prostu nie działało – relacjonował Czech.

Bardzo żałuję, że Kamil nie zdobył tego medalu, bo nikt bardziej na niego nie zasłużył. Mały błąd, lekkie spóźnienie, i to kosztowało... Ale taki jest sport. Liczą się tylko trzy pierwsze miejsca. Tym razem zabrakło - dodał.

Odniósł się też do sytuacji z konkursu Pucharu Świata w Willingen pod koniec stycznia, kiedy Polacy wystąpili w zmodyfikowanych butach i Żyła oraz Stefan Hula zostali zdyskwalifikowani.

Bierzemy to na siebie, bo musieliśmy to zgłosić i moglibyśmy normalnie używać tych butów. Tyle, że one nie były do końca gotowe, kiedy upływał termin zgłoszeń. To było niepotrzebne. Będziemy chcieli z tych butów korzystać, inni też na pewno będą próbować. Ale to kwestia indywidualna, niektórym one w ogóle nie pasują, u innych nie robią większej różnicy - zaznaczył Czech.

Jego zdaniem niekorzystna dla skoków była też sytuacja z olimpijskiego konkursu drużyn mieszanych w Zhangjiakou, gdzie za nieprawidłowe kombinezony zdyskwalifikowano zawodniczki z Niemiec, Austrii i Japonii.

Kontrola kombinezonów to praca FIS (Międzynarodowej Federacji Narciarskiej - PAP), oni mają odpowiednich ludzi od tego. Muszą to ogarnąć, upilnować, żeby nie dochodziło do takich dyskusji, bo to antyreklama dla naszej dyscypliny - ocenił Dolezal.

Kontrakt Czecha obowiązuje do końca trwającego sezonu i na razie nie wiadomo, czy zostanie przedłużony. Szkoleniowiec nie chciał na razie o niczym przesądzać, tłumacząc, że musi skupić się na pozostałych rundach Pucharu Świata.

Muszę mieć zaufanie związku, muszą za mną pójść zawodnicy i cały sztab. Na razie na pewno tak jest i ja to czuję, ale jaka będzie później decyzja - nie wiemy. Nie chcę się na tym koncentrować, bo jesteśmy bardzo blisko tego, żeby ruszyło, żeby był przełom, i trzeba "dojechać" ten sezon do końca. Możemy jeszcze dać i sobie, i kibicom wiele radości - zaznaczył.

Nie ukrywał, że tej zimy stracił dużo energii, nie tylko podczas samych igrzysk.

Czuję zmęczenie na pewno, najbardziej chyba psychiczne. To jest normalne, bo ten sezon, te igrzyska kosztowały dużo nerwów. Ale motywacji nie brakuje. Dodaje mi jej sztab, dodają zawodnicy, bo nadal widać po nich ten ogień. Nie pozwoliłbym sobie teraz od tego uciec. Będę się starał, bo widzę, że oni się starają - zakończył.

Olimpijska rywalizacja na skoczniach w Zhangjiakou już się zakończyła. Igrzyska potrwają do niedzieli.