36-letnia dziś Dominique Gisin w 2014 roku w Soczi triumfowała w zjeździe, uzyskując identyczny czas jak Słowenka Tina Maze.
Narciarstwo alpejskie to ulubiona dyscyplina tej szwajcarskiej rodziny, bowiem uprawiał je - choć nie z takimi sukcesami jak siostry - także brat Marc, ale i ich ojciec oraz dziadek.
Moja rodzina to fanatycy sportu i narciarstwa, zwłaszcza ojciec i dziadek ze strony matki. Brat i siostra byli i są dla mnie wzorami do naśladowania. Uwielbiałam ich oglądać i zawsze chciałam robić to, co oni. Jako pięciolatka wstawałam o szóstej rano, by towarzyszyć im w alpejskiej rywalizacji jako kibic. Myślę, że byłam największą fanką obydwojga – powiedziała 28-letnia Michelle.
Przyznała, że złoty medal siostry w Soczi był jednym z najbardziej pamiętnych dni w jej życiu.
Złoto Dominique to jeden z najbardziej emocjonalnych dni w życiu moim i całej rodziny. Nie mogło być inaczej biorąc pod uwagę jej historię, wszystkie kontuzje, itp. Dominique nauczyła mnie, że trzeba zawsze walczyć, ale też podążać za swoim sercem i pasjami. Od Marka dowiedziałam się, jak cieszyć się z sukcesów, ale także tego, że trzeba się ciągle doskonalić. Siostra i brat, który jest dla mnie Supermanem, kimś niezniszczalnym, są moimi idolami w każdym tego słowa znaczeniu - dodała i zdradziła, że rodzeństwo udziela jej rad nie tylko sportowych.
Dwukrotna mistrzyni olimpijska odziedziczyła nie tylko talent narciarski, ale także zdolności lingwistyczne. Mówi w czterech językach: niemieckim, francuskim, angielskim i włoskim, zna także różne dialekty niemieckiego, którymi posługują się mieszkańcy Szwajcarii.
Nie tylko sukcesy, ale i wypadki siostry oraz brata na stoku miały wpływ na sportowe wybory Michelle i styl jazdy.
Ich kontuzje na pewno zmieniły sposób, w jaki jeżdżę na nartach... Staram się jechać lekko, bez presji - zaznaczyła.
Dwukrotna mistrzyni olimpijska i dwukrotna medalistka mistrzostw globu w kombinacji (srebro w 2017, brąz w 2021) imponuje wszechstronnością, startując w różnych konkurencjach. Każdy start daje jej radość.
Styl Gisin to dobra technika i mnóstwo... wrażeń. W każdy przejazd wkładam niesamowite uczucie - dodała dowcipnie Szwajcarka, która na mecie wyprzedziła rodaczkę Wendy Holdener i Włoszkę Federikę Brignone.