W sobotę kolarze mieli do pokonania trasę o długości 160,3 km z Montoro do Sierra de la Pandera. Na finiszu musieli się zmierzyć z najtrudniejszym dotychczas długim podjazdem (1872 m n.p.m.). Stąd do mety prowadził ostatni kilometr z 500-metrowym zjazdem i znowu krótką wspinaczką.
Trasa etapu aż do półmetka była niemal płaska, wynoszące tego dnia 3312 metrów przewyższenie w całości skumulowane było w drugiej części dystansu.
W tych warunkach najlepiej wypadł Carapaz, który w tegorocznej Vuelcie wygrał już drugi etap, samotnie pokonując linię mety. Ekwadorczyk poprzednio podobne powody do zadowolenia miał na mecie 12. odcinka tegorocznej Vuelty.
Walkę o drugie miejsce wygrał Kolumbijczyk Miguel Angel Lopez, wyprzedzając drugiego w klasyfikacji generalnej Słoweńca Primoża Roglica (Jumbo-Visma). Obaj do Carapaza stracili osiem sekund.
W sobotę długo nie mogła się zawiązać ucieczka dnia. Niemal 70 km trwała walka o odjazd. W końcu do niego doszło, a czołówkę utworzyło 10 śmiałków. Jechał w niej triumfator etapowy z poprzedniego dnia, lider klasyfikacji punktowej Duńczyk Mads Pedersen (Trek-Segafredo), a także Carapaz.
Ucieczka na 5,3 km przed metą stopniała do czterech kolarzy, w której dalej był Carapaz. W tym momencie uciekinierzy mieli ok. półtorej minuty przewagi nad peletonem. W nim tempo narzucali zawodnicy grupy Quick-Step Alpha Vinyl, którzy pracowali dla lidera wyścigu Evenepoela.
Na niespełna cztery kilometry przed metą pogoń zainicjował Roglic, trzykrotny zwycięzca tego wyścigu. Evenepoel szybko doświadczył kryzysu, ale ostatecznie go przełamał. Belg w sumie stracił niecałą minutę do etapowego zwycięzcy, ale obronił czerwoną koszulkę lidera. Jego przewaga nad najgroźniejszymi rywalami nie jest już jednak tak wyraźna. Konkurenci do końcowego sukcesu przekonali się, że Evenepoela można zdetronizować.
"Wiedzieliśmy, że etap będzie ważny dla nas. Długo trwała walka, aby zabrać się do ucieczki. Zaatakowałem, a kilku innych zawodników dojechało do mnie. Wszystko dobrze się układało. Przez 60 km jechaliśmy bardzo mocno. Mieliśmy już cztery minuty przewagi. Końcowy podjazd mi odpowiadał. To ważne zwycięstwo dla mojego morale" - powiedział triumfator etapu Carapaz.
W niedzielę kolarze będę mieć do pokonania 148,1 km z Martos do Sierra Nevada. Etap - ze względu na skalę trudności - określany jest mianem "królewskiego" o 4000 m przewyższenia.