19-letni Sochan z powodu drobnej kontuzji dzień wcześniej nie dokończył spotkania z Los Angeles Lakers, a w czwartek zabrakło go w składzie Teksańczyków.
Spurs, którzy grali również bez Devina Vassella i Josha Richardsona, nie mieli nic do powiedzenie w starciu z coraz lepiej radzącymi sobie gospodarzami. Już po pierwszej kwarcie, w której pozwolili Clippers zdobyć 41 punktów, tracili do nich 16 punktów.
W czwarte z rzędu zwycięstwo zespołu z Los Angeles największy wkład wnieśli Paul George - 35 punktów i Kawhi Leonard - 27. Obaj mieli też po siedem asyst.
Keldon Johnson z 19 "oczkami" był najskuteczniejszy w drużynie z San Antonio.
Spurs po raz pierwszy od sezonu 1996/97 przegrali wszystkie cztery spotkania z tym rywalem. Na wyjazdach mają bilans 5-18 i po raz piąty w historii co najmniej 10 kolejnych występów na obcym terenie zakończyli porażką. Niechlubny klubowy rekord, z rozgrywek 1985/86, to 12 przegranych.
"Ostrogi" (14-35), od których na Zachodzie gorsi się tylko koszykarze Houston Rockets (11-38), 50. mecz w sezonie rozegrają w sobotę, kiedy przed własną publicznością zmierzą się z Phoenix Suns.
Clippers z bilansem 27-24 są obecnie piątą drużyną Zachodu. Prowadzą Denver Nuggets - 34-15.
Najbliższy przeciwnik Spurs - ekipa Suns - przegrał u siebie z Dallas Mavericks 95:99. W barwach gości tylko 3.21 grał słoweński gwiazdor Luka Doncic, który nabawił się urazu kostki i musiał opuścić boisko. Pod jego nieobecność pierwsze skrzypce grał Spencer Dinwiddie, który uzyskał 36 pkt, najwięcej w sezonie, miał też dziewięć asyst i sześć zbiórek.
Chris Paul i Cameron Johnson zdobyli po 22 pkt dla "Słońc".
Zadyszkę złapali Boston Celtics. Trzeciej porażki z rzędu i 15. w sezonie doznali we własnej hali z New York Knicks 117:120. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, do której 48 s przed końcem regulaminowego czasu gry doprowadził Jayson Tatum, z 35 pkt najskuteczniejszy zawodnik gospodarzy.
W dodatkowym czasie gry minimalnie lepsi okazali się goście, wśród których prym wiódł Julius Randle - 37 pkt.
Decydujące okazały się jednak dwa pudła Jaylena Browna z linii rzutów wolnych 7,1 s przed końcem, z których punkty mogły dać prowadzenie miejscowym i odwrócić losy potyczki.