Rivers i Bamba rzucili się na siebie pod koniec trzeciej kwarty. Po szamotaninie aż pięciu zawodników zostało wyrzuconych z parkietu. Sędziowie ukarali Riversa i Bambę, a ponadto do szatni odesłani zostali Jaden McDaniels i Taurean Prince z Timberwolves oraz Jalen Suggs, reprezentujący drużynę z Florydy. Ostatecznie Magic wygrali 127:120.

Reklama

W nocy z piątku na sobotę czasu polskiego rozegrano aż osiem meczów NBA. San Antonio Spurs, bez leczącego kontuzję pleców Jeremy'ego Sochana, przegrali z Philadelphia 76ers 125:137. Sochan nabawił się kontuzji w poprzednim meczu z Sacramento Kings i nie wiadomo, jak długo będzie pauzował.

Gości do wygranej poprowadził Joel Embiid, który zanotował 33 punkty i 10 zbiórek.

Tyrese Maxey dołożył 25 pkt, zaś James Harden - 16. Sixers zajmują trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej.

Malaki Branham rzucił dla Spurs 26 punktów, co jest jego rekordem kariery. Keldon Johnson dołożył 18 pkt, a Jakob Poeltl zanotował 16 pkt i 10 zbiórek. Zespół z Teksasu przegrał ósmy mecz z rzędu, zajmuje przedostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej, a teraz wyrusza na serię dziewięciu meczów wyjazdowych. Następnym razem u siebie Spurs zagrają dopiero 3 marca z Indiana Pacers.

Po wyrównanym spotkaniu Indiana Pacers pokonali Sacramento Kings 107:104. Pacers przerwali serię czterech porażek. Buddy Hield rzucił 21 punktów.

Reklama

Szczególnie dobrze jest wygrać przeciwko starej drużynie – przyznał Hield, który kiedyś był zawodnikiem Kings.

Dla Kings 23 pkt zdobył Harrison Barnes. Terence Davis trafił za trzy na dwie minuty przed końcową syreną, zmniejszając stratę do trzech punktów.

W trakcie całego meczu traciliśmy piłkę w łatwych sytuacjach. To naprawdę boli w tak wyrównanym spotkaniu. Dzisiaj mieliśmy ich 20, to za dużo jak na mecz wyjazdowy. Nie byliśmy w stanie dobrze komunikować się w obronie i dzięki temu rywale mieli zbyt dużo otwartych pozycji – zdiagnozował trener Kings, Mike Brown.

Detroit Pistons wygrali u siebie z Charlotte Hornets 118:112. Saddiq Bey trafił za trzy na 30 sekund przed końcem i zdobył łącznie 22 pkt.

Dla gospodarzy był to pierwszy mecz od spotkania z Dallas Mavericks, po którym utknęli w Teksasie ze względu na trudne warunki atmosferyczne.

Praktycznie przez trzy dni nie wychodziliśmy z samolotu, ale znaleźliśmy dzisiaj siły, by wygrać – powiedział Bey.

W czwartej kwarcie zmarnowaliśmy wszystko to, co robiliśmy przez pierwsze trzy. Mieliśmy w tej kwarcie pięć strat, trafiliśmy zaledwie jedną z siedmiu trójek, a pudła były z otwartych pozycji. Nie trafiliśmy pięciu rzutów osobistych. Tutaj rozstrzygnął się ten mecz – ocenił trener Hornets, Steve Clifford. Dla jego ekipy 23 pkt, osiem asyst i osiem zbiórek zanotował LaMelo Ball.

Najskuteczniejszy w drużynie z Detroit był Jaden Ivey, który zdobył 24 punkt.

To nie było ładne spotkanie, ale zrobiliśmy to, co musieliśmy zrobić - skomentował Dwane Casey, szkoleniowiec Pistons.

W czterech pozostałych spotkaniach przegrywali gospodarze. Prowadzący w Konferencji Wschodniej Boston Celtics ulegli Phoenix Suns 94:106, Houston Rockets - Toronto Raptors 111:117, Utah Jazz - Atlanta Hawks 108:115, natomiast Washington Wizards ponieśli porażkę z Portland Trail Blazers 116:124.