We wtorek po telekonferencji z przedstawicielami międzynarodowych federacji poszczególnych dyscyplin wydano oświadczenie, w którym stwierdzono, iż "na tym etapie nie są potrzebne żadne drastyczne decyzje". Zaapelowano także do sportowców, aby kontynuowali przygotowania do olimpiady w Japonii najlepiej jak potrafią.

Reklama

Spotkało się to z nieprzychylną reakcją niektórych z nich, m.in. złotej medalistki z Rio w skoku o tyczce Greczynki Ekaterini Stefanidi, mistrzyni świata w siedmioboju Brytyjki Katariny Johnson-Thompson czy byłej kanadyjskiej hokeistki Hayley Wickenheiser - czterokrotnej triumfatorce turniejów olimpijskich, obecnie członkini MKOl.

Pandemia koronawirusa, wykrytego po raz pierwszy w grudniu w chińskim Wuhan, torpeduje zdecydowaną większość imprez sportowych, w tym zawody kwalifikacyjne do igrzysk. Dotychczas potwierdzono ok. 200 tysięcy przypadków zakażenia na całym świecie, zmarło ok. ośmiu tysięcy osób.

Z jednej strony na cztery miesiące przed rozpoczęciem igrzysk jesteśmy zachęcani do kontynuowania przygotowań przez MKOl, z drugiej rząd nakazuje izolację w domach, a bieżnie, siłownie i inne obiekty publiczne są zamknięte. Czuję, że nakłada się na mnie presję, abym zachowała reżim treningowy, a jest to niemożliwe. (...) W tym momencie trudno jest rozpocząć sezon, skoro zmieniło się wszystko oprócz najważniejszego terminu - powiedziała Johnson-Thompson.

Reklama

Stefanidi stwierdziła z kolei wprost, że codzienne treningi są ryzykiem dla zdrowia sportowców, ich rodzin i publicznego.

To nie chodzi o to, jaka będzie sytuacja za cztery miesiące, tylko jaka jest teraz. Stawiacie nas w niebezpieczeństwie dzisiaj, nie za cztery miesiące - denerwowała się Greczynka.

Trzymanie się tej ścieżki z taką determinacją jest nieczułe i nieodpowiedzialne, biorąc pod uwagę sytuację ludzkości - napisała z kolei Wickenheiser.

W odpowiedzi MKOl wydał oświadczenie, które rozesłał do niektórych mediów, m.in. francuskiej agencji AFP.

Nie ma idealnego rozwiązania tej sytuacji, dlatego liczymy na odpowiedzialność i solidarność sportowców - podkreślono.

To wyjątkowa sytuacja, która wymaga wyjątkowych rozwiązań. MKOl z determinacją poszukuje takiego, które w jak najmniejszym stopniu wpłynie na sportowców, a jednocześnie ochroni ich zdrowie oraz dobro igrzysk - dodano.

We wtorek poinformowano, że jeśli nie uda się przeprowadzić zaplanowanych imprez kwalifikacyjnych, o przyznaniu miejsc na igrzyska w Japonii mogą decydować np. rankingi międzynarodowych federacji lub wyniki wcześniejszych zawodów. Niewykluczone jest też zwiększenie liczby uczestników olimpiady.