To był wielki zaszczyt, że przez ostatnie dwa lata pełniłem funkcję szefa norweskich szachów. Radość z możliwości współpracy z tak wieloma wspaniałymi ludźmi była ogromna i jest to doświadczenie, którego nie zapomnę. Jednocześnie jedyną słuszną rzeczą jest to, że ustąpię ze stanowiska - zacytowano Nilsena w komunikacie prasowym federacji.
Wydarzenie, które skłoniło go do tej decyzji, miało miejsce podczas zawodów Pro Chess League w sezonie 2016/17. Nilsen wyjawił, że miał w pokoju inną osobę, która była ukryta poza kamerą. Powiedział, że oszukiwał w trzech meczach turnieju online. Mimo że już wtedy był podejrzany, pozwolono mu później ponownie zasiąść do stołu i grać o duże pieniądze.
To nie było legalne, jestem tego świadomy. Nie ma znaczenia, że to było tak wiele lat temu. Nie powinienem robić czegoś takiego. Pomoc podczas gry nie jest dozwolona. Nieważne, czy pochodzi od znajomego, maszyny, smartfona czy z książki – zaznaczył Nilsen.
Jego wyznanie nie pozostało niezauważone - Norweg ogłosił swoją rezygnację w piątek po tym, jak wiele osób go do tego wzywało.
To był jedyny właściwy krok - przyznał już były prezes w oświadczeniu.
Norweska Federacja Szachowa natychmiast potępiła przewinienie swojego szefa i oświadczyła za pośrednictwem sekretarz generalnej Kristine Marie Ganz: Mamy jasne stanowisko w sprawie oszustw. Oszukiwanie jest niedopuszczalne. (...) Zarząd dystansuje się od incydentu, ale docenia szczerość Nilsena. Mamy nadzieję, że wyjdziemy z tego silniejsi jako stowarzyszenie.
To drugi w ostatnim czasie podobny przypadek w środowisku szachowym. Hans Niemann został oskarżony o to m.in. przez mistrza świata Magnusa Carlsena. Jak poinformowała w raporcie platforma chess.com, Amerykanin prawdopodobnie oszukiwał ponad sto razy podczas partii rozgrywanych online.