Polska Agencja Prasowa: Minął nieco ponad rok, od kiedy została pani prezesem Polskiego Związku Pływackiego. Czy coś panią wyjątkowo zaskoczyło po objęciu tej funkcji?

Reklama

Otylia Jędrzejczak: Raczej nie. Nie spodziewałam się, że będzie lekko, bo znam nasze środowisko. Są w nim cudowni ludzie, ale niektórzy bywają trudni, a oczekiwania są zawsze bardzo duże. Jednak jako osoba nauczona doświadczeniem sportowym wiem, że generalnie w życiu nie jest łatwo. Nie podejmowałam się tego stanowiska, tego wyzwania licząc, że będzie łatwo, tylko żeby coś zmienić. Moją rolą jest czasem wtrącać się i podejmować decyzje, które nie wszystkim się podobają. Bardzo ważne jest jednak to, aby służyły one środowisku.

PAP: Jakim pani jest prezesem?

O.J.: Na pewno jestem wymagająca. Nie chciałabym nikogo urazić mówiąc to, ale ja już stawałam na najwyższym stopniu podium, zdobywałam medale i wiem, ile trzeba w tym celu wykonać pracy. Nie przemawia do mnie np. mówienie, że związek nie poszedł mi w czymś na rękę. W moich czasach były pewne zasady, których się trzymaliśmy i po ich spełnieniu jechało się na imprezę. To nie znaczy, że nie można ze mną rozmawiać, ale na pewno trzeba mieć trochę odwagi. Opinie zawodników mają dla mnie duże znaczenie. Nie jest tak, że jako zarząd chcemy robić komuś na złość.

PAP: Jest pani zadowolona z pierwszego roku urzędowania?

O.J.: Oczywiście nie wszystko poszło tak, jak sobie założyłam, ale jeśli chodzi o aspekt sportowy, to był to rok bardzo dobry. Może na mistrzostwach Europy w Rzymie liczyłam na jeszcze nieco więcej medali, ale najważniejsze jest to, że z każdej imprezy zarówno seniorskiej, jak i juniorskiej zawodnicy przywieźli medale.

PAP: Wyzwania na kolejny?

O.J.: Wyzwaniem będzie wykorzystanie tego potencjału, który mamy. Aby nie doszło do zmarnowania talentów. Pamiętam takie lata, gdy juniorzy zdobywali medale, ale później nie było przełożenia na seniorskie pływanie.

PAP: A jeśli chodzi o sprawy poza czysto wynikowe? Co udało się zrobić, co wciąż przed panią?

O.J.: Zrealizowaliśmy wiele założeń, jak choćby pozyskanie sponsora głównego dla Polskiego Związku Pływackiego, którym została PGE Polska Grupa Energetyczna. Weszliśmy w wiele projektów upowszechniania sportu, w tym piłki wodnej i pływania artystycznego. W tych konkurencjach w zasadzie przetarłam drogi, którymi nie podążano.

- Wciąż widzę duże zapotrzebowanie na baseny, jeśli chcemy ten sport naprawdę upowszechnić. Często słyszy się, że szerokiego dostępu do pływalni nadal nie ma. Natomiast z perspektywy sportowej rzeczywistość jest taka, że obiekty dysponujące basenem 50-metrowym oraz mniejszym rozgrzewkowym są w zasadzie trzy w Polsce. W związku z tym chcemy przygotować poradnik zawierający wytyczne, jakie powinny być uwzględniane przy budowie. Chodzi zarówno o mniejsze obiekty przy szkołach, jak i większe areny.

Reklama

PAP: Czym chciałaby się pani pochwalić po zakończeniu kadencji za dwa lata?

O.J.: Pierwszą rzeczą po jakiej oceniamy prezesa są rezultaty sportowe, choć moim zdaniem nie powinien to być jedyny czynnik. Nie mam bezpośredniego wpływu na programy szkoleniowe przygotowane przez trenerów. Moim zadaniem jest stworzenie takich warunków, aby realizacja tych programów przebiegała jak najlepiej. Za to ponoszę odpowiedzialność. Nie zmienia to faktu, że medal igrzysk w Paryżu byłby czymś wyjątkowym dla całego środowiska. Bardzo bym chciała, aby po 20 latach oczekiwania ten medal się pojawił.

PAP: W 2004 roku w Atenach pani zdobyła ostatnie olimpijskie medale dla polskiego pływania. Jak zmieniła się ta dyscyplina przez ten czas?

O.J.: Nie powiedziałabym, że drastycznie zmienił się sposób trenowania, ale na zawodników patrzy się teraz na pewno nieco inaczej. Mam czasem wrażenie, że dzisiejsze pokolenie boi się trochę poziomu wysiłku, który np. ja musiałam ponieść. Rozumiem, że dziś nastawienie młodych ludzi do sportu jest nieco inne, ale obserwując świat nadal widać, że bez włożenia olbrzymiej pracy nie da się niczego osiągnąć.

PAP: Jakie inne czynniki, poza pracą, mają pani zdaniem jeszcze wyjątkowe znaczenie?

O.J.: Kluczem jest zbudowanie atmosfery zespołu, aby zawodnicy w kadrze wzajemnie na siebie dobrze wpływali. Za bardzo ważne uważam również szkolenie trenerów. Chcę ściągać do Polski na konsultacje wybitnych szkoleniowców, specjalistów, którzy pracowali z utytułowanymi zawodnikami. Wymagamy od zawodnika, żeby się rozwijał, ale tego samego należy oczekiwać też od trenera. Tylko rozwój może nam przynieść sukcesy.

Rozmawiał: Wojciech Kruk-Pielesiak