Jak poinformował dziennik "Correio da Manha", byłemu wiceprezesowi portugalskiego klubu śledczy zarzucają szpiegowanie zespołów rywali i pierwszoligowych sędziów przy pomocy spółki detektywistycznej Primus Lex. Poza zbieraniem informacji dotyczących prywatnego życia arbitrów i piłkarzy, firma należąca do Cristovao miała też podsłuchiwać rozmowy "rozpracowywanych" osób.

Reklama

Z akt śledztwa wynika, że w ub.r. nadzorowana przez byłego wiceprezesa Sportingu spółka rozpoczęła nielegalny montaż niewielkich rozmiarów kamer rejestrujących treningi piłkarzy Benfiki i FC Porto.

Dowodem na świadome szpiegowanie konkurencyjnych drużyn jest raport Vitora Viegasa, wspólnika Perreiry Cristovao. Ten były agent policji potwierdził w nim, że operacja śledzenia treningów FC Porto i Benfiki w ośrodkach szkoleniowych w Gaii i Seixal była nadzorowana przez byłego wiceprezesa Sportingu. Dokument ten trafił już w ręce śledczych - ujawniła lizbońska gazeta.

Tymczasem jak donosi Agencja Lusa, dochodzenie jest rozwojowe i wykazało, że zgodę na inwigilację sędziów i piłkarzy przeciwnych ekip miał wydać sam prezes Sportingu Godinho Lopes.

Reklama

Wiosną br. prokuratura w Lizbonie oskarżyła Perreirę Cristovao o pranie brudnych pieniędzy, szpiegostwo gospodarcze, a także niezgodne z prawem wydatkowanie środków finansowych klubu. Potwierdzono, że były wiceprezes "Lwów" stał za prowokacją przeciwko rzekomo niechętnemu Sportingowi arbitrowi Jose Cardinalowi. Za pośrednictwem podstawionych osób wpłacono na jego konto 2 tys. euro tytułem "łapówki", próbując doprowadzić do oskarżenia go o korupcję i odsunięcia od sędziowania w lidze.

43-letni Cristovao pracował w szeregach lizbońskiej policji od 1990 do 2007 r. W założonej przez siebie spółce detektywistycznej zatrudniał byłych kolegów z wymiaru ścigania. Inna jego firma prowadziła usługi z zakresu bezpieczeństwa organizacji widowisk na terenie obiektów Sportingu Lizbona. Od marca 2011 r. do czerwca 2012 r. pełnił on funkcję wiceprezesa stołecznego klubu.