Po piątkowej porażce Pogoni Szczecin w Krakowie z Wisłą 1:2 było jasne, że zwycięstwo piłkarzy Legii Warszawa w sobotnim spotkaniu u siebie z Wisłą Płock da im fotel lidera ekstraklasy. Podopieczni trenera Czesława Michniewicza prowadzenie w tabeli odzyskali w wielkim stylu - "Nafciarzy" pokonali 5:2.

Reklama

Tuż przed rozpoczęciem meczu z obozu mistrzów Polski dotarła zła wiadomość. Z powodu bólu w okolicy biodra ze składu wypadł najlepszy strzelec sezonu Tomas Pekhart. Czeski snajper ma na koncie 15 bramek. Legia jego braku jednak nie odczuła.

Spotkanie zaczęło się świetnie dla gospodarzy. Już w 10. minucie prowadzenie z rzutu karnego dał im Serb Filip Mladenovic. "Jedenastka" została podyktowana za faul Kacpra Rogozińskiego na Pawle Wszołku.

Sześć minut później było już 2:0, a na listę strzelców wpisał się Bartosz Kapustka. Natomiast w 40. minucie z drugiej bramki cieszył się Mladenovic.

Wydawało się, że Legia ma wszystko pod kontrolą. Do tego momentu Wisła nie oddała nawet jednego celnego strzału na bramkę Cezarego Miszty, który zastępował kontuzjowanego i obchodzącego w sobotę 41. urodziny Artura Boruca. Jeszcze przed przerwą płocczanie zdołali jednak zdobyć dwa gole. Najpierw trafił Czarnogórzec Dusan Lagator, a następnie Słowak Filip Lesniak.

Taki obrót sprawy mógł sugerować, że w drugiej połowie nie zabraknie emocji. Legia po przerwie szybko jednak przejęła inicjatywę i w 49. minucie na 4:2 podwyższył Brazylijczyk Luquinhas.

Warszawianie nie popełnili już błędów z końcówki pierwszej połowy. Na niewiele pozwalali rywalom, a w 80. minucie wynik ustalił Luquinhas wykańczając kontratak.

To była pierwsza porażka Wisły po czterech kolejnych zwycięstwach w ekstraklasie. Porażki 2:5 "Nafciarze" doznali też w listopadzie w wyjazdowym meczu z Jagiellonią Białystok. W tabeli podopieczni trenera Radosława Sobolewskiego zajmują obecnie dziewiąte miejsce.

Po meczu powiedzieli:

Reklama

Czesław Michniewicz (trener Legii): Wydawało się, że do 40. minuty wszystko mamy pod kontrolą. Na pięć minut zgasło nam światło i zrobiło się 3:2. Po przerwie graliśmy spokojnie, pewnie i Wisła nie kreowała zbyt wielu sytuacji. Natomiast my stworzyliśmy kilka ładnych akcji, dzięki temu strzeliliśmy kolejne gole. Cieszę się bardzo, bo przez 85 minut byliśmy zespołem, który dominował i stwarzał sytuacje. Myślę, że stworzyliśmy wspólnie z Wisłą dobre widowisko na "Kartoffelplatz", przy ulicy Łazienkowskiej. Tak to boisko trzeba określić. Murawa była bardzo zła i w wielu momentach przeszkadzała nam i rywalom.

Radosław Sobolewski (trener Wisły): Legia mnie nie zaskoczyła. Ten zespół ma dużą jakość i wykorzystał nasze błędy. Niestety, nie udało nam się podtrzymać dobrej serii. Przegrywamy z Legią, która była bezapelacyjnie lepsza. Gratuluję rywalom zwycięstwa. Mecz od początku nam się nie ułożył, potem wróciliśmy do gry. Niestety naraziliśmy się na kontry, a Legia zdecydowanie podwyższyła wynik. Kontynuujemy pracę, mam nadzieję, że wrócimy do dobrej gry, takiej jak przed meczem z Legią.

Legia Warszawa - Wisła Płock 5:2 (3:2).

Bramki: 1:0 Filip Mladenovic (10-karny), 2:0 Bartosz Kapustka (16), 3:0 Filip Mladenovic (40), 3:1 Dusan Lagator (43), 3:2 Filip Leśniak (45+2), 4:2 Luquinhas (49), 5:2 Luquinhas (80-głową).

Żółta kartka - Legia Warszawa: Artur Jędrzejczyk. Wisła Płock: Jakub Rzeźniczak, Kacper Rogoziński, Angel Garcia Cabezali.

Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce). Mecz bez udziału publiczności.

Legia Warszawa: Cezary Miszta - Josip Juranovic, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk - Paweł Wszołek (46. Artem Szabanow), Bartosz Slisz, Andre Martins (83. Walerian Gwilia), Filip Mladenovic - Bartosz Kapustka (85. Szymon Włodarczyk), Rafael Lopes (77. Kacper Kostorz), Luquinhas (83. Kacper Skibicki).

Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Damian Zbozień, Jakub Rzeźniczak, Alan Uryga, Angel Garcia Cabezali - Filip Leśniak, Dusan Lagator, Mateusz Szwoch, Damian Rasak (81. Torgil Gjertsen), Kacper Rogoziński (46. Mateusz Lewandowski) - Patryk Tuszyński (46. Luka Susnjara).