Wiem, że ten wywiad wielu poruszył, a wielu oburzył. Jak czuje się Łukasz Skorupski, któremu Lewandowski publicznie zarzucił kłamstwo? Bramkarz Bologny nie przyjechał na zgrupowanie kadry, ponoć z powodu urazu. Po kuriozalnej porażce z Mołdawią, gęsta atmosfera wokół piłkarskiej kadry, zrobiła się jeszcze bardziej gęsta. Za sprawą słów jej kapitana.

Reklama

Brak dystansu Lewandowskiego

Lewandowskiemu zarzucam brak dystansu do siebie i własnych błędów. Zabrzmiał w tym wywiadzie tak, jakby w Kiszyniowie nie grał, lub nie ponosił winy za wielką wtopę. Tymczasem był na boisku od początku do końca, w pierwszej połowie biegał, w drugiej już tylko spacerował. A przecież kapitan jest od tego, by na boisku dać impuls drużynie w trudnych chwilach, zamiast po zawstydzającej porażce opowiadać w mediach, że to wina młodszych - bez charakteru.

Są jednak rzeczy, za które jestem Lewandowskiemu wdzięczny. Stwierdzenie "niemoralna propozycja" pod adresem Mateusza Morawieckiego, który obiecał piłkarzom 50 mln złotych publicznych pieniędzy za awans z grupy na mundialu w Katarze, jest ostre i celne. Premier raz jeszcze odmówił komentarza do słów kapitana drużyny narodowej, co znaczy, że cynicznie do winy się nie poczuwa. A więc są ludzie w tym kraju i to na eksponowanych stanowiskach, którzy mają do siebie jeszcze mniej dystansu niż Lewandowski.

Reklama

Kolejnym przykładem jest prezes PZPN Cezary Kulesza, który kręci aferę za aferą i do niczego się nie poczuwa. Alkoholowe libacje działaczy przy okazji meczów drużyny narodowej to skandal, który szef Związku chce za wszelką cenę przemilczeć. Lewandowski postawił go w fatalnym świetle, za co serdecznie dziękuję. Trzeba publicznie piętnować patologie władzy. Dobrze, że gwiazda polskiej piłki tego nie unika.

Gwiazdy kabaretu

W czwartek przekonaliśmy się, że od bombowych słów Lewandowskiego szatnia reprezentacji Polski nie wyleciała w powietrze. Piłkarze wyszli na boisko przeciw Wyspom Owczym, tyle że do 73. minuty zachowywali się jak gwiazdy kabaretu. Kiedy ręka rywala i miłosierny los zlitowali się w końcu nad mękami polskich graczy, Lewandowski podszedł do rzutu karnego. Wobec presji bezbramkowego wyniku i tego co powiedział o kolegach, to była próba charakteru. Kapitan wytrzymał.

Jego drugi gol był perełką, pokazującą czemu wciąż zaliczają go do gwiazd światowego futbolu. Właśnie dostał nominację do finałowej trzydziestki kandydatów do "Złotej Piłki" - jako jedyny Polak, choć raczej bez cienia szans na miejsce na podium.

"To nie jest kwestia klasy, ale charakteru" - powiedział Lewandowski o kolegach z kadry. Tu się nie zgadzam. To przede wszystkim kwestia umiejętności. Polscy piłkarze, także ci zatrudnieni w dobrych klubach, nie potrafią wygrać indywidualnego pojedynku. Nawet tego nie próbują, choćby rywalem był 129. zespół rankingu FIFA. Nie mają też na tyle techniki i wyobraźni, by rozegrać szybką akcję z pierwszej piłki. Stąd męczarnie w pojedynkach z Mołdawią, czy Wyspami Owczymi - każdy przeciwnik, który ustawi się w swoim polu karnym, jest dla reprezentacji Polski wielkim wyzwaniem. Bez względu na to czy selekcjonerem jest Polak, czy obcokrajowiec.

Kadra na równi pochyłej

Kibic wciąż oczekuje płynnej, kombinacyjnej gry, wciąż przywołujemy Euro 2016 we Francji, tyle że od czasu szczytu drużyny Adama Nawałki minęło sześć lat. Sześć lat, podczas których piłkarska reprezentacja Polski jest na równi pochyłej. Gra brzydko, archaicznie i to się szybko nie zmieni, choćbyśmy stracili wzrok, wlepiając zdumione oczy w ekrany telewizorów.

To wszystko jednak nie znaczy, że Lewandowski i jego koledzy są skazani na porażkę w kwalifikacjach Euro 2024. Najtrudniejszymi rywalami są Czechy i Albania. Dziś w Tiranie jest okazja pokazać, że Albańczycy to wciąż przeciwnik w zasięgu reprezentacji Polski. W kontrze do zarzutów Lewandowskiego liczę na walkę, ambicję i charakter drużyny, bo techniczną przewagę będą mieli gospodarze. W ostatnich meczach z Albańczykami, w eliminacjach mundialu w Katarze i kwalifikacjach Euro 2024, widzieliśmy, że w ataku pozycyjnym i kombinacyjnej grze na małej przestrzeni, radzą sobie lepiej od polskich piłkarzy.

Nie ma co się oszukiwać, patrzeć na kluby, w których występują reprezentanci obu krajów i tam szukać nadziei oraz polskich przewag. Jedyne co się liczy w Tiranie to zwycięstwo. Za wszelką cenę. Najważniejszym sędzią w sporcie jest wynik. Nie zawsze to jest sprawiedliwe, ale taka jest rzeczywistość. Jeśli Lewandowski chce nadać silniejszego znaczenia swoim kontrowersyjnym słowom, niech w Tiranie zrobi to samo co w czwartek w starciu z Wyspami Owczymi. Wtedy wytrąci argumenty wszystkim tym, których zbulwersował swoim wywiadem i którzy nie rozumieli w jakim celu powiedział to, co powiedział.

Gwiazdy nudzą się fanom. Obrastają w sukcesy, poczucie własnej wyjątkowości, aż po zarozumialstwo i pychę. Już przy eksplozji Krzysztofa Piątka powołaliśmy do życia teorie, że powinien zająć miejsce Lewandowskiego w środku ataku drużyny narodowej. Jak wiemy pomysły te nie wytrzymała próby czasu, choć kryzysu Piątka wyjątkowo szkoda, bo Fernando Santosowi przydałby się jeszcze jeden dobry napastnik.

Wszystkich, którzy nie chcą już Lewandowskiego w zespole narodowym, pocieszam, że jest bliżej niż dalej. Gwiazdor Barcelony ma 35 lat, Euro 2024 to być może jego ostatni wielki turniej. O ile polscy piłkarze wywalczą prawo wyjazdu do Niemiec. Potem będziemy mieli kadrę wolną od Lewandowskiego. I zapewne szybko za nim zatęsknimy. Jak tęsknimy za Zbigniewem Bońkiem - człowiekiem nie bez skazy, którego miejsce na szczytach polskiego futbolu zajął Cezary Kulesza.