Obniżka ma związek z zawieszeniem rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy z powodu pandemii koronawirusa; od ponad miesiąca nie odbywają się mecze, a zawodnicy trenują jedynie indywidualnie. Kluby nie zarabiają na transmisjach, trudności finansowe mają też sponsorzy.

Reklama

W wydanym w poniedziałek krótkim komunikacie SSA Jagiellonia Białystok poinformowała, że obniżki zarząd zaczął od siebie, tzn. od redukcji zarobków wiceprezes klubu Agnieszki Syczewskiej (prezes Cezary Kulesza wynagrodzenia nie pobiera). "Następnie zawarto porozumienia z trenerami odpowiedzialnymi za formę pierwszego zespołu z Iwajło Petewem na czele, a także wszystkimi zawodnikami" - poinformowano w komunikacie. Szczegółów obniżek nie podano.

Pod koniec marca Rada nadzorcza Ekstraklasy SA, na wniosek wszystkich klubów, podjęła uchwałę o zasadach ograniczania wynagrodzenia piłkarzy w związku z nadzwyczajnymi okolicznościami w Polsce spowodowanymi przez pandemię koronawirusa.

Zgodnie z uchwałą, kluby są uprawione do obniżenia wynagrodzenia piłkarzy o 50 proc., jednak do kwot nie niższych niż 10 tys. zł brutto w przypadku umów o pracę lub umów cywilnoprawnych dla zawodników nieprowadzących działalności gospodarczej oraz do 10 tys. zł netto dla piłkarzy rozliczających się z klubami na podstawie faktury VAT.

Trzy tygodnie temu w mediach pojawiła się informacja, że część piłkarzy Jagiellonii nie chce zgodzić się na proponowane im obniżki zarobków.

Kapitan zespołu Taras Romanczuk mówił wówczas publicznemu Radiu Białystok, że już przy pierwszej rozmowie na ten temat z prezesem Kuleszą zapewniał, że piłkarze rozumieją sytuację i "pójdą na rękę klubowi".

"Dla mnie najważniejsza jest rozmowa z działaczami Jagiellonii i myślę, że na spokojnie wszystko się wyjaśni" - dodał wtedy, zaznaczając jednak, że potrzebna jest rozmowa władz klubu ze wszystkimi piłkarzami, bo nie w jego gestii jest decyzja o kontraktach innych zawodników.