Początek spotkania wyglądał bardzo obiecująco. Nie minęło jeszcze 120 sekund, kiedy ładnie z dystansu uderzył Damjan Bohar, ale Rafał Leszczyński pewnie złapał piłkę. Chwilę później świetną akcję wyprowadził Śląsk. John Yeboah uciekł obrońcom Zagłębia zagrał do Cayetano Quintany a ten wstrzelił piłkę w pole karne, ale Patryk Janasik został zablokowany.

Reklama

W kolejnych fragmentach spotkania to jednak gospodarze mieli przewagę. Wrocławianie byli zdecydowanie częściej przy piłce i znacznie częściej gościli w pobliżu pola karnego rywali. Podopiecznym trenera Ivana Djurdjevica brakowało jednak ostatniego podania, które by otworzyło drogę do bramki.

Lubinianie sporadycznie wychodzili z własnej połowy, ale zdołali sobie wypracować dobrą okazję bramkową. Po rzucie rożnym Aleks Ławniczak uderzył z kilku metrów głową, ale Leszczyński zdołał zatrzymać piłkę na linii bramkowej.

Śląsk nacierał, jego gra mogła się podobać, ale nie potrafił udokumentować swojej przewagi golem. Zagłębie momentami całym zespołem broniło się we własnym polu karnym i czekało na szansę na kontratak. I się doczekało.

Po stałym fragmencie gry goście spod własnej bramki wybili piłkę, doszedł do niej Bohar wykorzystując niezdecydowanie obrońców Śląska. Słoweniec podciągnął na bramkę, zagrał do nadbiegającego Kacpra Chodyny, a ten płaskim strzałem trafił do siatki.

Reklama

Gol nic nie zmienił. Gospodarze nadal przeważali, nadal mieli częściej piłkę przy nodze i nadal nie potrafili stworzyć sobie dogodnej sytuacji bramkowej. Zagłębie natomiast było cofnięte i w dalszym ciągu nastawiona na kontrataki.

Druga połowa zaczęła się od gola Quintany na 1:1. Sędzia wskazał na środek boiska, ale później długo trwała analiza wideo. Po dobrych kilku minutach arbiter odgwizdał pozycję spaloną, lecz nie Hiszpana, a Patricka Olsena, który zapoczątkował całą akcję bramkową.

W kolejnych minutach kibice oglądali praktycznie kopię pierwszej połowy – Śląsk miał piłkę i zmuszony był do ataku pozycyjnego, a Zagłębie się broniło i kontratakowało. Różnica polegała jedynie na tym, że lubinianie potrafili częściej większą liczbą piłkarzy wyjść na połowę gospodarzy, a także starali się "kraść" czas.

I podobnie jak w pierwszej połowie – gospodarze mieli przewagą, a gola zdobyli rywali i znowu w niecodziennych okolicznościach. Kiedy poza boiskiem opatrywany był środkowy obrońca Śląska Diogo Verdasca, piłka trafiła w pole karne do niepilnowanego Sasy Zivce i ten bez problemu podwyższył na 2:0.

Reklama

Drugi gol wyraźnie podciął skrzydła wrocławianom. Śląsk nadal był częściej przy piłce, ale grał wolno, schematycznie i nie potrafił zepchnąć gości do głębszej obrony. Zagłębie kontrolowało spotkanie i wydawało się, że emocji już we Wrocławiu nie będzie.

W ostatnich minutach ponownie jednak zrobiło się ciekawie. Najpierw Olsen uderzył z dystansu, Jasmin Buric odbił przed siebie piłkę, do której próbował dojść Erik Exposito, ale został powstrzymany przez Mateusza Bartolewskiego. Po analizie wideo okazało się, że obrońca Zagłębia zagrał piłkę ręką, za co został ukarany czerwoną kartką a Śląsk miał rzut karny. Do piłki podszedł Olsen, ale uderzył fatalnie i Buric odbił piłkę.

Grający w przewadze gospodarze próbowali jeszcze rzucić się do ataku, ale zostali skontrowani i Tomasz Pieńko po pięknej indywidualnej akcji ustalił wynik spotkania na 3:0.

Śląsk Wrocław – KGHM Zagłębie Lubin 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Kacper Chodyna (33), 0:2 Sasa Zivec (67), 0:3 Tomasz Pieńko (90+5)
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Diogo Verdasca. Czerwona kartka – KGHM Zagłębie Lubin: Mateusz Bartolewski (89. za zagranie ręką w polu karnym)
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 9 080
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński – Łukasz Bejger (72. Victor Garcia), Konrad Poprawa, Diogo Verdasca, Patryk Janasik – John Yeboah, Patrick Olsen, Nahuel Leiva (68. Michał Rzuchowski), Petr Schwarz (72. Karol Borys), Dennis Jastrzembski (82. Piotr Samiec-Talar) - Cayetano Quintana (68. Erik Exposito)
KGHM Zagłębie Lubin: Jasmin Buric – Bartłomiej Kłudka, Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Mateusz Bartolewski - Kacper Chodyna (82. Tornike Gaprindaszwili (90+2. Mateusz Grzybek), Łukasz Łakomy, Tomasz Makowski, Filip Starzyński (82. Tomasz Pieńko), Damjan Bohar (64. Sasa Zivec) - Rafał Adamski





Autor: Mariusz Wiśniewski