Przy biernej postawie Mikkela Kirkeskova a także niewiele lepszej Aleksa Ławniczaka, w pole karne przedarł się Edi Semedo, huknął z prawej nogi i Sokratis Dioudis był bez szans. Od pierwszego gwizdka sędziego minęły 32 sekundy.

Reklama

Po straconym golu gospodarze rzucili się do ataku i zepchnęli Radomiak do głębokiej defensywy. Szybko mogli doprowadzić do remisu, ale Kacper Chodyna, który po podaniu z głębi pola Juana Munoza znalazł się sam na sam z debiutującym w ekstraklasie Krzysztofem Bąkowskim, najpierw długo zwlekał ze strzałem, a jak już uderzył, fatalnie przestrzelił.

Zagłębie atakowało, miało przewagę i Radomiak sporadycznie wychodził z własnej połowy, nie mówiąc już o przedostaniu się w pole karne rywali. Pierwszy raz udało się w pierwszej minucie, a drugi po kwadransie, ale lubinianie szybko odebrali rywalom piłkę. Mateusz Wdowiak jednak tak fatalnie zagrał, że podał na siedemnasty metr do Pedro Henrique. Brazylijczyk przełożył piłkę na prawą nogę i było 2:0.

Reklama

Gol nie zmienił obrazu gry - Radomiak bronił się bardzo głęboko, a lubinianie nacierali, lecz mieli ogromne problemy z wykreowaniem sytuacji bramkowej. Mimo wszystko mieli doskonałą okazję na kontaktowego gola. Rafał Wolski zanotował stratę, po której gospodarze wyprowadzili kontratak, ale Juan Munoz minimalnie się pomylił.

Zagłębie miało po przerwie gonić wynik, ale lepsze okazje na gola mieli goście, co w dużej mierze wynikało z fatalnej postawy defensywy gospodarzy. Bliski podwyższenia prowadzenia był m.in. Frank Castaneda. Kolumbijczyk dostał podanie na 30. metrze i zupełnie nieatakowany pobiegł w kierunku bramki Zagłębia, a następnie huknął z linii pola karnego i niewiele się pomylił.

Gospodarze nie mogli przebić się przez szczelną obronę Radomiaka, próbowało więc strzałów z dystansu. I po jednej z takich odważnych decyzji Zagłębie strzeliło kontaktowego gola. Chodyna zagrał przed pole karne do nadbiegającego Damiana Dąbrowskiego, a ten uderzył i było już tylko 1:2. Lepiej chyba mógł w tej sytuacji zachować się bramkarz Radomiaka, bo uderzenie nie było specjalnie precyzyjne.

Reklama

Pięć minut później był remis. Po rzucie rożnym piłka trafiła do Wdowiaka, który przymierzył pod poprzeczkę i tym razem Bąkowski był bez szans.

Świętujący kibice Zagłębia 60 sekund później całkowicie zamilkli. Edi Semedo przejął piłkę w środkowej strefie i popędził na bramkę gospodarzy. Portugalczyka próbował gonić Kirkeskov, ale czynił to na tyle nieporadnie, że rywal wbiegł w pole karne, uderzył w dalszy róg i było 2:3.

Gospodarze do ostatnich sekund szukali trzeciego gola, groźnie strzelali Chodyna oraz Wdowiak, ale piłka już nie wpadła do siatki i Zagłębie pierwszy raz w tym sezonie przegrało na własnym stadionie. Radomiak natomiast wygrywa na wyjeździe po trzech porażkach z rzędu.

KGHM Zagłębie Lubin – Radomiak Radom 2:3 (0:2)
Bramki: 0:1 Edi Semedo (1), 0:2 Pedro Henrique (15), 1:2 Damian Dąbrowski (72), 2:2 Mateusz Wdowiak (77), 2:3 Edi Semedo (78)
Żółta kartka – KGHM Zagłębie Lubin: Bartłomiej Kłudka, Marko Poletanovic; Radomiak Radom: Mike Cestor, Michał Kaput, Christos Donis
Sędzia: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn)
Widzów: 4878
KGHM Zagłębie Lubin: Sokratis Dioudis – Mateusz Grzybek (46. Bartłomiej Kłudka), Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Mikkel Kirkeskov – Kacper Chodyna, Damian Dąbrowski (88. Serhij Bułeca), Marko Poletanovic (71. Tomasz Makowski), Tomasz Pieńko (55. Marek Mróz), Mateusz Wdowiak - Juan Munoz (71. Dawid Kurminowski)
Radomiak Radom: Krzysztof Bąkowski - Jan Grzesik, Mike Cestor, Raphael Rossi, Dawid Abramowicz – Edi Semedo (79. Leandro), Luizao (85. Mateusz Cichocki), Michał Kaput, Rafał Wolski (71. Christos Donis), Frank Castaneda (79. Lisandro Semedo) – Pedro Henrique (85. Leandro Rocha)