Goście od początku grali wysokim pressingiem i bez bojaźni podeszli do biało-czerwonych. Do przerwy Polacy przegrywali 0:1. Ion Nicolaescu strzelił gola po rzucie rożnym.

Trener Michał Probierz powiedział w przerwie, że nie możemy się bać, bo każdy z nas ma duże umiejętności i nikt nie jest tutaj przez przypadek. Stać nas na lepszą grę. Wyszliśmy z dobrym nastawieniem. Zdobyliśmy kontaktową bramkę. Później kreowaliśmy sobie kolejne sytuacje. Nie jest łatwo. Zasłużyliśmy na krytykę - powiedział skrzydłowy podczas wywiadu dla TVP.

Reklama

Po przerwie wyrównał Karol Świderski. Polacy stwarzali kolejne okazje. Choćby w 87. min., gdy Przemysław Frankowski podał prostopadle do Kamil Grosickiego, który dośrodkował do wbiegającego w pole karne Jakuba Kamińskiego. Skrzydłowy trafił jednak wprost w bramkarza.

Nie było tak, że nie walczyliśmy. Każdy się starał i zostawiliśmy serce na boisku - dodał Wszołek.

Szczególnie w pierwszej połowie na Stadionie Narodowym było słychać gwizdy. Kibice byli rozczarowani grą reprezentacji Polski.

Nie chcę oceniać dopingu. Po bramce na 1:1 kibice się ożywili. Jak gramy w Polsce, to liczymy na doping. Kibice zawsze są naszym 12. zawodnikiem. Polacy zawsze są z drużyną narodową - rzekł piłkarz.

Biało-czerwoni wciąż mają matematyczne szanse na awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Obecnie zajmują trzecie miejsce w grupie E z dorobkiem 10 pkt. Prowadzą Albańczycy (13 pkt) przed Czechami (11 pkt). Jednak obie te drużyny rozegrały jedno spotkanie mniej od Polaków.

Dziś zawiedliśmy, ale mimo wszystko jesteśmy w grze. Trzeba wyciągnąć wnioski i walczyć do samego końca. Ta drużyna ma potencjał i charakter. Nastąpiły bardzo dobre zmiany. Jedziemy dalej - zakończył Wszołek.