Zdjęcia przedstawiające drogi i ulice Islandii zrobione podczas wtorkowego meczu z Portugalią są surrealistyczne. Nie widać na nich ani jednego człowieka czy samochodu, chociaż według lokalnego czasu godzina 21, o której rozgrywane było spotkanie w St. Etienne, to na Islandii dopiero 19. Podobnie zapowiada się sobota i tylko w centrum Reykjaviku na placu Ingolfa w Strefie Kibica spodziewane są tysiące fanów. W czwartek w tym miejscu oglądali mecz z Niemcami Polacy mieszkający na wyspie.

Reklama

Dziennikarze szwedzkiego dziennika "Aftonbladet" robiąc reportaż w Annacy, gdzie mieszka reprezentacja Islandii, stwierdzili, że jeszcze nigdy nie widzieli takiej reprezentacji: "Wszyscy są wielką rodziną, zespawaną jak w najlepszym klubie po latach gry i przebywania ze sobą, a dziennikarze mają na ramionach flagi narodowe, lecz nie są one namalowane, ale... wytatuowane".

Trener Islandczyków Lars Lagerbaeck powiedział, że mecz z Portugalią (1:1) miał wielkie znacznie dla drużyny, ponieważ był pierwszym na wielkim turnieju i od razu z najsilniejszym przeciwnikiem w grupie.

Reklama

Dlatego ten jeden historyczny punkt dodał zespołowi zupełnie nowych sił i wiary w siebie. Teraz znajdujemy się jeszcze u podnóża wulkanu, którego szczyt widać, lecz droga jest daleka, więc bardzo ostrożnie stąpamy po ziemi, aby nie oparzyć się lawą. Myślimy i planujemy z meczu na mecz. Teraz kluczowym spotkaniem będzie to z Węgrami. To silna drużyna. Pokonała Austrię, na którą stawiałem, lecz cóż - ja też się czasem mylę... - powiedział Szwed przed wylotem do Marsylii.

Prezydent Islandi Olafur Ragnar Grimson był na meczu w St. Etienne i zaraz po nim udał się do Brukseli, gdzie następnego dnia podczas konferencji energetycznej i swojego wystąpienia podkreślił, że siła Islandii na tych mistrzostwach jest dowodem polityki energetycznej kraju opartej o źródła odnawialne.

Nasza geotermiczna energia ogrzewa pełnowymiarowe hale, w których młodzież gra w piłkę przez cały rok. Bez tej energii nie byłoby nas dzisiaj we Francji - ogłosił.

Lagerbaeck zaznaczył, że siła jego piłkarzy polega na kolektywie i determinacji oraz walce do końca ostatniej minuty. Według islandzkich mediów pomagają w tym koszulki, które na wewnętrznej stronie kołnierza mają wyhaftowane hasło narodowe "Fyrir Island" (za Islandię).

Wykonano to specjalną, nieprzyjemnie drapiąca nicią tak, by nawet w ostatnich sekundach meczu dyskomfort przypominał dla kogo grają. Mecz z Węgrami w weekend obchodzenia tak ważnego dla Islandczyków święta jak odzyskanie niepodległości będzie miał dla piłkarzy specjalną stawkę - skomentowali w rozmowie z "Aftonbladet" islandzcy dziennikarze.

Islandia uzyskała niepodległość i ogłosiła powstanie republiki w 1944 roku wskutek zerwania - po 547 latach - unii personalnej z Danią.