Jako piłkarz występował na pozycji obrońcy. Profesjonalną karierę zakończył jednak już w wieku 21 lat i poświęcił się nauce. Zdobył tytuł inżyniera na Politechnice Lizbońskiej. Futbol traktował jako hobby, a warsztat trenerski szlifował czytając książki. Gdy miał 32 lata został szkoleniowcem w ówczesnym trzecioligowym klubie Estoril. Spędził w nim siedem sezonów i wprowadził do ekstraklasy, a rodacy nadali mu przydomek "El Mechanico".

Reklama

Dopiero, kiedy w 1998 roku objął posadę w FC Porto, całkowicie zrezygnował z pracy wykonywanej zgodnie z wyuczonym zawodem. Już w pierwszym sezonie świętował ze "Smokami" mistrzostwo kraju, w dwóch kolejnych latach sięgnął z tą drużyną po Puchar Portugalii.

Choć pochodzi z kraju, w którym ofensywną grę bardzo się ceni, to świetnie odnalazł się w defensywnie usposobionej Grecji. Pracował łącznie przez prawie osiem lat w tamtejszych klubach, a w lipcu 2010 roku objął reprezentację tego kraju.

Do Grecji po raz pierwszy przyjechał w 2001 roku, podpisując umowę z AEK Ateny. Zdobył ze stołecznym klubem krajowy puchar, ale mistrzostwo przegrał z Olympiakosem Pireus gorszą różnicą bramek. Sukces sprawił, że został trenerem Panathinaikosu Ateny, w składzie z Emmanuelem Olisadebe i Krzysztofem Warzychą. W kolejnych latach na krótko wracał do ojczyzny (Sporting Lizbona i Benfica Lizbona), a pracował także ponownie z AEK oraz PAOK Saloniki, gdzie jego piłkarzem był Mirosław Sznaucner.

W reprezentacji kontynuował dzieło słynnego poprzednika Niemca Otto Rehhagela, który w 2004 roku doprowadził Grecję do mistrzostwa Europy. Santos aż takiego sukcesu z Helladą nie odniósł, ale zespół miał zadowalające wyniki. Na otwarcie Euro 2012 zremisował z Polską 1:1, później uległ Czechom 1:2 i wygrał z Rosją 1:0. W ćwierćfinale przegrał z Niemcami 2:4. Natomiast w MŚ 2014 odpadł w 1/8 finału po rzutach karnych z Kostaryką.

Santos nigdy nie ukrywał, że marzy mu się funkcja selekcjonera reprezentacji Portugalii. Po mundialu w Brazylii nie przedłużył umowy z grecką federacją i czekał na swoją szansę. Piłkarze z jego ojczyzny nie przebrnęli fazy grupowej MŚ, ale Paulo Bento nie został zwolniony. Stało się to dopiero, gdy eliminacje do Euro 2016 rozpoczął od porażki w Aveiro z Albanią 0:1.

Reklama

Pod wodzą Santosa Portugalia, mająca w grupie jeszcze Danię, Serbię i Armenię, wygrała pozostałe siedem eliminacyjnych meczów. Straciła w nich tylko cztery gole, ale w czterech z tych spotkań zwyciężała zaledwie 1:0.

Na Euro 2016 również nie imponowała w ofensywie. Skuteczna była tylko w meczu z Węgrami (3:3). Wcześniej zremisowała z Islandią 1:1 i z Austrią 0:0. W 1/8 finału dopiero po dogrywce pokonała Chorwację 1:0, w ćwierćfinale - Polskę po rzutach karnych 5-3 (po 120 minutach było 1:1), a w półfinale wyeliminowała debiutującą w ME Walię 2:0.

Czasami musisz być pragmatyczny. Oczywiście to miłe, kiedy drużyna gra pięknie, ale nie zawsze w taki sposób wygrywa się turnieje - mówił Santos przed ćwierćfinałem.

Szkoleniowiec zapewnił swojemu krajowi pierwszy w historii triumf na Euro.