Trener Rakowa Marek Papszun dokonał dwóch zmian w wyjściowym składzie w porównaniu z meczem w Częstochowie. Bramkarza Kacpra Trelowskiego zastąpił Vladan Kovacevic, który powrócił do gry po blisko miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. Ponadto Bartosz Nowak dostał szansę gry od pierwszej minuty kosztem Władysława Koczerhina. Znacznie więcej zmian zrobił opiekun Slavii - Jindrich Trpisovsky, który wymienił aż pięciu piłkarzy.

Reklama

Wszyscy spodziewali się, że gospodarze od pierwszego gwizdka ruszą do zdecydowanych ataków. Tak się jednak nie stało, gdyż dobrze ustawiony Raków nie pozwolił prażanom na rozwiniecie skrzydeł. Wicemistrzowie Polski nie zamierzali ograniczyć się tylko do obrony i już w 3. minucie wywalczyli rzut rożny. Ivi Lopez sprytnie podał w pole karne do Milana Rundica, lecz ten strzelił obok słupka.

20 minut później mogło być 1:0 dla wicemistrzów Polski. Giannis Papanikolaou odebrał piłkę przed polem karnym Slavii, podał do Bartosza Nowaka, a ten natychmiast odegrał do Iviego Lopeza. Pierwszy strzał Hiszpana zatrzymał Ales Mandous, a po dobitce piłka odbiła się od słupka.

To było dobry okres gry Rakowa. Chwilę później Patryk Kun, którego postawę uważnie obserwował obecny w Pradze selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz, podał z lewego skrzydła w pole karne, gdzie Sebastiana Musiolika uprzedził jeden z obrońców i wybił piłkę na rzut rożny. Po jego wykonaniu Walerian Gwilia kopnął z woleja z około 20 metrów i piłka przeleciała tuż obok słupka.

Potem już do końca pierwszej połowy optyczną przewagę uzyskała Slavia, ale defensywa Rakowa spisywała się bardzo dobrze i gospodarze nie byli w stanie wypracować sobie dobrej okazji strzeleckiej.

W przerwie trener Papszun dokonał dwóch zmian – wprowadzając Vladislavsa Gutkovskisa za Musiolika oraz Mateusza Wdowiaka za Nowaka. Gracze ci mieli wnieść więcej energii w ofensywne poczynania Rakowa. I tak się stało. W 50. minucie Wdowiak popędził prawym skrzydłem, podał w pole bramkowe, a tam Aiham Ousou przeszkodził Gutkovskisowi w oddaniu celnego strzału. Z kolei w 57. minucie reprezentant Łotwy podał do Wdowiaka, ten minął już bramkarza, ale strzelając z kąta trafił w boczną siatkę. To była znakomita okazja i jak się potem okazało kluczowa dla losów meczu.

Niedługo potem moment nieuwagi w szeregach Rakowa sprawił, że Slavia odrobiła stratę z Częstochowy. Po długim przerzucie Petra Sevcika, Ivan Schranz podał do Mosesa Usora, a ten pięknym strzałem z 14 metrów posłał piłkę do siatki.

Reklama

Kilka minut później Slavia przeprowadziła podobną akcje, ale tym razem Nigeryjczyk strzelił w środek bramki i Kovacevic nie dał się zaskoczyć. Slavia wyczuła swoją szansę, a częstochowianie stracili pewność siebie. W 86. minucie Kovacevic obronił groźny strzał głową Oscara Dorley’a. Za moment bramkarz Rakowa popisał się kolejną świetną interwencją. Odnosiło się wrażenie, że częstochowianie opadli z sił. Udało im się jednak dotrwać do dogrywki.

W niej wciąż groźniej atakowali gospodarze. Trener Papszun wymieniał najbardziej zmęczonych zawodników i gdy wydawało się, że Raków dotrwa do rzutów karnych, Ivan Schranz, po dośrodkowaniu Petera Olayianki, już w doliczonym czasie gry strzałem głową zdobył bramkę, która dała awans Slavii.

Raków po raz drugi z rzędu nie zdołał awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji. Przed rokiem odpadł w 4. rundzie z belgijskim KAA Gent.

Slavia Praga - Raków Częstochowa 2:0 po dogrywce (0:0, 1:0)

Bramki: 1:0 Moses Usor (62), 2:0 Ivan Schranz (120+1-głową)

Żółte kartki – Slavia Praga: Petr Sevcik, Oscar Dorley, Lukas Provod, Peter Olayianka. Raków Częstochowa: Milan Rundic, Zoran Arsenic, Fran Tudor, Mateusz Wdowiak, Ivi Lopez

Sędzia: Craig Pawson (Anglia)

Widzów: 19 370